Sebastian Vettel wystartował do wyścigu o Grand Prix Abu Zabi z pierwszego pola. Po pokonaniu zakrętu najechał prawym tylnym kołem na krawężnik i następnie zatrzymał się na poboczu. Kierowca Red Bulla zdołał dojechać do swojego stanowiska w alei serwisowej, ale uszkodzenia w bolidzie były zbyt duże, żeby dalej uczestniczyć w wyścigu.
Paul Hembery, który jest dyrektorem sportów motorowych w Pirelii przyznał, że dochodzenie w sprawie tego incydentu nadal trwa. - Do analizy mamy tylko potarganą oponę, a to nie gwarantuje, że uzyskamy jasną odpowiedź na pytanie, co było przyczyną. Wiemy, że była bardzo szybka utrata powietrza, być może Seb najechał na jakiś odłamek. Opona była już używana, dlatego nadal będziemy zbierać informacje i współpracować z Red Bullem. Niestety jest ryzyko, że nigdy nie dowiemy się, co tak naprawdę się stało - powiedział.
Zobacz jak Vettel stracił panowanie nad bolidem: