W przypadku młodego Fina można by stwierdzić, że jego pech był niczym w porównaniu do tego, co spotkało jego rywala w walce o drugie miejsce - Rosjanin Evgeny Novikov urwał wahacz i ostatecznie imprezy nie ukończył, choć przez dłuższy czas utrzymywał się na drugiej pozycji. Z kolei pech młodego Rosjanina okazał się zbawienny dla Antona Alena.
18-letni Novikov udowadniał, że N-kowym Subaru Impreza można było z powodzeniem rywalizować z większością kierowców IRC zasiadających za kierownicami aut klasy Super 2000. Wszystko w wykonaniu młodego kierowcy wyglądało wyśmienicie - niezagrożona druga pozycja w rajdzie. Niestety do czasu. Na ostatnim odcinku rajdu olbrzymi pech i koniec marzeń o wyśmienitym wyniku.
Dzięki pechowi rywala, to właśnie Alen awansował na drugie miejsce i zdobył o dwa punkty więcej niż się wydawało, że zdobędzie jeszcze przed startem do ostatniego odcinka specjalnego. Alen, który wiedział czego się spodziewać w tej imprezie - w końcu tryumfował tam przed rokiem - i tak stwierdził, że tegoroczna edycja była cięższa.
- Po tym jak przed samym startem spadł deszcz, trasa stała się dużo bardziej nierówna i kamienista, chociaż jednocześnie była bardziej grząska. Złapałem na początku dwa "kapcie" - po pierwszym powietrze schodziło dosyć powoli więc, nie było tragedii, ale drugi raz kiedy przyłożyłem w głaz to zdecydowanie szybko straciłem ciśnienie w kole i było po zabawie.
- Sądzę, że gdyby nie incydent z dwoma kapciami, to kto wie, czy skutecznie nie bylibyśmy w stanie walczyć z Juhą o zwycięstwo. On był niesamowicie szybki i robił niewiarygodne czasy na odcinkach, ale kto wie co by był,o gdyby nie ten nasz pech - określił warunki na trasie drugi w rajdzie Anton Alen.