Polka ustanowiła nowy rekord prędkości

Tradycja Land Speed Racing sięga 1949 roku. W ciągu 60 lat "wyścigi na suchych jeziorach" zyskały na popularności przyciągając coraz więcej uczestników oraz widzów. Najważniejszym tego typu spotkaniem w roku jest BONNEVILLE SPEED WEEK. Impreza odbywa się w sierpniu w stanie Utac, ok 90 mil na zachód od Salt Lake City na terenie "słonej pustyni".

W tym artykule dowiesz się o:

Z tej okazji do Bonneville zjeżdżają się amatorzy szybkości z całego świata. Co roku grupa wolontariuszy przygotowuje tory wyścigowe, prowizoryczne punkty pomiaru czasu oraz miejsca dla pojazdów i załóg - wszystko po to aby zwolennicy prędkości mogli przez tydzień przetrwać na pustyni, serwisować samochody i oczywiście ustanawiać nowe rekordy.

Land Speed Racing to wyjątkowy rodzaj wyścigów. Nie ma tu karkołomnych zakrętów, dystans wynosi zaledwie 5 mil, a na torze znajduje się tylko jeden zawodnik. Jest to wyścig z czasem, przestrzenią i możliwościami technicznymi pojazdu. Rekordy prędkości ustanawiane są na trzech torach: dwa po 3 mile (tzn. short course) oraz jeden 5 milowy (long course). Po zgłoszeniu pojazdu i badaniu technicznym potwierdzającym zgodność z wymogami S.C.T.A. uczestnicy dopuszczeni są do startu.

Każda próba ustanowienia nowego rekordu składa się z dwóch "przejazdów". Aby zakwalifikować się, w pierwszej jeździe samochód musi osiągnąć prędkość przekraczającą dotychczasowy rekord o co najmniej 0.001 mph. Przy czym pod uwagę bierze się najwyższą średnią prędkość na odcinku 1 mili (w przypadku long course prędkości mierzone są pomiędzy 2-3, 3-4 oraz 4-5 milą) a nie prędkość końcowa przy przekroczeniu mety.Jeżeli pojazd zakwalifikuje się (uzyska średnią przekraczającą dotychczasowy rekord w swojej kategorii), zostaje zatrzymany na noc w specjalnie wyznaczonym w tym celu parkingu (tzn. impound area). Komisja techniczna ma dzięki temu pewność, że samochód nie zostanie poddany modyfikacji przed powtórnym startem.

Ralacja nowej rekordzistki Zoffi Pedy-Proffit z przygotowań i bicia rekordu prędkości:

- Moja przygoda z Bonneville rozpoczęła się kiedy przyjaciele zaproponowali mi udział jako kierowcy ich samochodu w tegorocznych wyścigach - oferta nie do odrzucenia! Rodzina Ferguson od wielu lat oddaje się pasji projektowania i budowania samochodów bijących rekordy prędkości. Wysiłki trzech pokoleń, zdobyte metodą prób i błędów doświadczenie, ciężka praca, talent i miłość do tego sportu owocują w przypadku

Ferguson Racing licznymi wpisami do księgi rekordów S.C.T.A. Zaangażowanie z jakim podchodzą do Land Speed Racing jest godne podziwu - szczególnie biorąc pod uwagę, iż sukcesy przynoszą wyłącznie satysfakcję. Konstruowane przez wiele miesięcy pojazdy są poddane próbie tylko w trakcie spotkań odbywających się kilka razy w roku.

- Podczas tegorocznego, świętującego 60 rocznicę Speed Week, który trwał 18 - 24 sierpnia, miałam przyjemność kierować samochód zbudowany i przygotowany przez Ferguson Racing oraz załogę. Pojazd ten należy do kategorii Special Construction, z aerodynamicznym nadwoziem typu streamliner. Silnik - 1952 310CID Ford ze scot compresson i głowica Ardun paliwo – benzyna.

- Ponieważ był to mój pierwszy tego typu wyścig musiałam najpierw odbyć obowiązkowe szkolenie. Organizatorzy chcą mieć pewność, ze wszyscy uczestnicy znają podstawowe zasady bezpieczeństwa i ogólne reguły wyścigu. Każdy kierowca przechodzi także "egzamin praktyczny" udowadniając, że potrafi obsługiwać pojazd oraz jest w stanie ewakuować się z niego w ciągu 2 min w razie pożaru lub innego zdarzenia. S.C.T.A. wymaga od kierowców prawa jazdy o odpowiedniej kategorii zależnej od prędkości jaką zamierza on osiągnąć. Prawo jazdy takie można uzyskać podczas Speed Week, co byłam zmuszona uczynić.

- 22. sierpnia w kombinezonie z naszywką w barwach narodowych, gotowa i pełna nadziei zasiadłam za kierownicą Streamliner z numerem 752. Pierwsze trzy przejazdy wykonałam na torze 3 milowym, zdobywając kolejno prawa jazdy kategorii D, C, B. Następnie załoga Ferguson Racing dokonała generalnego przeglądu samochodu, zbiornik paliwa został napełniony i "zaplombowany" w obecności przedstawiciela S.C.T.A., po czym udaliśmy się na linie startową long course. Teraz nic nie stało już na przeszkodzie aby przejść do próby pobicia istniejącego rekordu - 219 mph.

- Ludzie często zastanawiają się: na ile jazda tego typu pojazdem jest podobna do prowadzenia zwykłego samochodu? Jak duży wpływ na osiąganą prędkość ma kierowca?

- Na linii startowej kierowca w pełni przygotowany musi znajdować się w pojeździe, oficer sprawdza po raz ostatni pasy bezpieczeństwa, zostaje uruchomiony silnik i zamknięta wierzchnia pokrywa. Oficer zaczyna odliczanie - sprzęgło i pierwszy bieg. Na dany sygnał Streamliner jest "wypchnięty" przez znajdujący się za nim samochód załogi, aż nie osiągnie prędkości ok. 20 - 30 mph. Później jest już zdany na siebie! W miarę dodawania gazu wzrasta RPM. Zmiany biegów dokonuje się w oparciu o obrotomierz (samochód nie posiada prędkościomierza - odczytywanie zegarów przy dużych prędkościach jest prawie niemożliwe). Dla mnie czas jaki upłynął "na jedynce" wydawał się trwać wieczność! Przy niewielkich prędkościach pojazd nie jest całkowicie "stabilny" - trzeba go utrzymywać w linii prostej. Co więcej - powierzchnia toru na początkowym odcinku była "sypka", należało więc trzymać się jednej ze stron pasa aby uniknąć poślizgu. Dopiero kiedy zmieniłam bieg samochód "dostał skrzydeł"! Od tej chwili wzrost RPM i zmiana biegów następowały bardzo szybko. Dzięki gładkiej powierzchni słonej pustyni oraz ogromu wolnej przestrzeni, nie odczuwa się w pełni osiąganych prędkości. Tylko znikające w mgnieniu oka oznaczenia toru informują o przemierzonym dystansie. Po przekroczeniu 5 mil wszystko jest już skończone - można zwolnić pedał gazu. Teraz trzeba się jeszcze tylko zatrzymać! Spadochron uruchamia się przez pociągnięcie dźwigni na desce rozdzielczej. I właśnie wtedy człowiek uświadamia sobie prędkość z jaka pojazd się porusza! Mimo, iż pasy bezpieczeństwa z ledwością umożliwiały mi oddychanie, szarpniecie spadochronu było zdecydowanie odczuwalne! Odciąć dopływ paliwa, "wrzucić" neutralny bieg, zacząć hamować. Sprowadzenie samochodu do prędkości 40 mph następuje na dystansie ok. 1 mili. Można wówczas zacząć szukać wyznaczonej "drogi zjazdowej" z toru.

- Long course ma w sumie 8 mil długości - na wypadek, gdyby zaistniały problemy z wyhamowaniem. Jednak nawet po przekroczeniu tego dystansu nic nie stoi na przeszkodzie aby toczyć się dalej po powierzchni pustyni, aż do całkowitego wytracenia prędkości. Ważne jest aby przed opuszczeniem pasa wyścigowego wystarczająco zredukować prędkość oraz poprowadzić samochód łagodnym łukiem, żeby uniknąć poślizgu lub koziołkowania. Gdy pojazd znajduje się już w bezpiecznej odległości od toru (co umożliwia start kolejnego uczestnika), można ostatecznie się zatrzymać, odpiąć pasy, otworzyć pokrywę, wysiąść i ze spokojem oczekiwać pojawienia się samochodu załogi... W moim przypadku bowiem cała jazda trwała ok 2 min! O pomyślności próby przekonały mnie uśmiechy na twarzach przyjaciół, którzy nadjechali po chwili. Oniemiałam jednak po otrzymaniu oficjalnego wydruku ze stacji pomiarowej!

Wyniki:

2-1/4 mile 233.589mph

mile 3 244.669mph

mile 4 268.300mph

mile 5 276.525mph

exit speed 273.355mph

- Samochód został odstawiony do "impound area", gdzie mimo późnej godziny załoga z zapałem przygotowała go do powtórnej jazdy następnego ranka.

- 23 sierpnia o godzinie 5:30 podziwiałam wschód słońca nad słoną pustynią. Rozpoczęcie drugiej części próby przewidziano na 7:00, ale należało jeszcze raz upewnić się, że wszystko jest gotowe. Po raz kolejny miałam ogromne szczęście - dzień był prawie bezwietrzny, poranne powietrze orzeźwiające (oczekiwanie w pełnym kombinezonie i kasku na linii startowej w temp. 42 stopni C do duży problem...). Jedyny mankament to wschodzące słonce święcące w oczy, które utrudnia odczytywanie RPM. Na starcie ta sama procedura, 5 mil do pokonania, hamowanie. Tylko tym razem poszło mi jeszcze lepiej!

Wyniki:

2-1/4 mile 241.110mph

mile 3 251.139mph

mile 4 272.087mph

mile 5 284.492mph

exit speed 286.154mph

- Po wykonaniu szalonego tańca radości i sesji zdjęciowej przy samochodzie, udaliśmy się na ostateczną kontrolę techniczną. Przedstawiciele S.C.T.A. sprawdzają m.in. plombę na zbiorniku paliwa oraz inne parametry typowe dla danej kategorii, po czym ostatecznie przyznają nowy rekord. W moim przypadku wynosił on 280.508mph czyli 448.8km/h!

BONNEVILLE 200MPH CLUB

- Podczas gdy w ciągu lat Land Speed Racing wzrastało na popularności, organizatorzy zaczęli odczuwać potrzebę uhonorowania kierowców, których wysiłki i odwaga przyczyniają się do ustanawiania coraz śmielszych rekordów. W 1953 roku powstał Bonneville 200mph Club. Aby zostać jego dożywotnim członkiem należy wykonać podwójny przejazd osiągając średnią prędkość powyżej 200 mph i pobić przy tym dotychczasowy rekord w danej kategorii. W ciągu 60 lat w 200mph Club znalazło się 15 kobiet. Ja mam zaszczyt bycia jedną z nich, a zarazem jedyną Polką w szeregach klubu!

- Wielu ludzi jest zdania, ze spotkania typu Speed Week to strata czasu i pieniędzy. Dla mnie czas spędzony w Bonneville na zawsze pozostanie jednym z najpiękniejszych wspomnień! Ustanowienie rekordu oraz wrażenia z samej jazdy samochodem przy takiej prędkości to tylko cześć doświadczenia - nie ukrywam jednak, ze bardzo fascynująca! Miałam szanse przetestować swoje umiejętności i reakcje w bardzo specyficznych warunkach i jestem szalenie dumna z uzyskanych wyników. Tygodniowy pobyt na pustyni, w towarzystwie miłośników motoryzacji i prędkości pozwala w pełni docenić ich pasje! Speed Week to nie wakacje - załogi pracują codziennie od świtu do nocy, często przy 40 C, mimo prymitywnych warunków dokonując w miarę potrzeby gruntownej przebudowy pojazdów. Przy braku szczęścia jednak samochód może popsuć się przy pierwszej próbie, a wówczas nie pozostaje nic innego jak tylko wracać do domu. Bywały lata gdy wyścigi musiały zostać odwołane ze względu na warunki pogodowe. Pomimo niedoboru snu, nadmiaru słońca i soli oraz presji towarzyszącej wyścigom, większość uczestników cechuje wspaniałe poczucie humoru i przyjazne nastawienie! Mimo ze tegoroczne spotkanie, ze względu na 60. rocznicę, należało do największych, nie odczuwało się tłoku ani zamieszania. Dzięki wieloletnim doświadczeniom organizatorzy potrafią zredukować do minimum ryzyko związane z wyścigami - zarówno dla kierowców jak i widzów.

- Dzięki ustanowieniu nowego rekordu i zdobyciu "czerwonej czapki" (znak rozpoznawczy członków 200mph Club), na zawsze wpisałam się w historię Bonneville Speed Week. Bez wątpienia jest to jedno z najważniejszych osiągnięć w moim życiu! Nie byłoby to jednak możliwe bez pomocy przyjaciół z FERGUSON RACING oraz ciągłej motywacji i wsparcia ze strony mojego męża! Jestem szczęśliwa ponieważ poznałam ludzi, którzy nie tylko potrafią marzyć , ale maja także odwagę swoje marzenia urzeczywistnić.

Komentarze (0)