Przed 55 Rajdem Wisły powiedzieli

Tegoroczna edycja Rajdu Wisły już tradycyjnie rozpocznie się oficjalną ceremonią startu na Placu Hoffa w rodzinnej miejscowości Adama Małysza. O godzinie 17:00 zawodnicy pojawią się na rampie startowej. Pół godziny wcześniej zostanie zorganizowany przedrajdowy park startowy, a o godzinie 19:00 pierwsza załoga wyruszy na super odcinek specjalny po wiślańskich uliczkach.

Wśród zawodników przechodzących w piątek (5 września 2008) w godzinach porannych Badanie Kontrolne w Skoczowie panowała jedna i ta sama myśl przewodnia – przeniesienie odcinków specjalnych w okolice Jastrzębia Zdroju nie wpłynęło na ich atrakcyjności, a wręcz przeciwnie. Stały się one za szybkie i przypominają kierowcom odcinki specjalne bardziej tożsame dla rajdów Mazowieckiego (Warszawskiego) czy Tyskiego niż wcześniejszych edycji Rajdu Wisły choć trzeba przyznać, że te odcinki specjalne odbywały się już w 2003 roku kiedy Rajd Wisły został zastąpiony przez Rajd Śląski

Jarosław Szeja (Peugeot 206RC): Rajd w domu, ale to nigdy nie jest dla mnie handicapem. Za wiele nie protestowałem bo się przedwczoraj zepsuł samochód – pękła półoś i inne tego typu historie, także dopiero wczoraj w nocy udało nam się go reanimować. Cieszę się, że zamiast Tyskiego wskoczył Dolnośląski bo mam w ten sposób szansę na punkty.

Piotr Jędrusiński (Honda Civic Type R): Jest tutaj wiele chytrych miejsc, na których np. strasznie odciąża samochód na jakiś nierównościach i garbach i wtedy można wylądować poza drogą, więc zamierzam tam zdejmować nogę z gazu.

Michał Rechnio (Citroen Saxo): Prowadzimy w klasie z przewagą 14 punktów nad Piękosiem, który tu nie startuje i 15 punktów nad Szeblą, także sytuacja wydaje się być nieco komfortowa, ale do końca sezonu jeszcze mamy parę punktów do zdobycia , więc musimy robić swoje. O walkę w generalce się tutaj nie nastawiamy, bo nasza skrzynia biegów ma maksymalną prędkość 164 km/h, więc w wielu miejscach będziemy jechać na odcięciu i rywale z A7 czy N3 nam najnormalniej na świecie będą odjeżdżać i tak naprawdę nie będzie nawet gdzie tego nadrobić. Według nas ten rajd jest stanowczo za szybki.

Tomasz Kosiński (Opel Astra): Prowadzimy w Pucharze Astry i chcemy to prowadzenie utrzymać. Zebrała się spora stawka zawodników więc jest dużo punktów do zdobycia. Jednak najważniejsze jest żeby się znaleźć na mecie bo wystarczy, że kolega Rudzki, który ma tyle samo punktów co my wygra, a my nie zdobędziemy punktów, to później jeśli będzie mała stawka w kolejnych rajdach to nawet dwa zwycięstwa nam nie pomogą. Niestety tak jest tutaj punktacja ułożona, że jak będzie mało zawodników w klasie to automatycznie za zwycięstwo będzie przyznawane mniej punktów. Także od startu atak, ale z głową.

Arkadiusz Przybylski (Peugeot 206): Trasy są szybkie. Jest jedna taka partia trzech hopek po sobie, pierwsza jest prosta, a kolejne są już takie krzywe, źle oprofilowane. Ja generalnie hopki lubię, ale czasami nie kończy się to dla mnie dobrze, więc będę musiał mieć się na baczności.

Arkadiusz Sobik (Peugeot 306 S16): To dopiero drugi nasz rajd w karierze w Pucharze PZM, także jeszcze się uczymy. Na mnie największe wrażenie robi ten najdłuższy odcinek. Najgorsze są takie przejścia z długich prostych w bardzo ciasne partie łuków i zakrętów, gdzie naprawdę można się poskładać samochodem także byle do mety.

Maciej Cywiński (Honda Civic): Mamy już wypracowaną duża przewagę w klasie N2, a następny za nami w punktacji kolega Rawski tutaj nie startuje i z tego co wiem to w tym roku chyba już nie pojedzie. Także sytuacja wygląda dosyć komfortowo i może się okazać, że jak tu wygramy to nie będziemy musieli jechać w kolejnych rajdach bo tytuł będzie już nasz.

Michał Bojar (pilot Ewy Niezabitowskiej): Mówiąc tak półżartem, to mamy mały jubileusz, bo to 55-ta edycja rajdu, więc jedziemy po wygraną. A tak poważnie mówiąc, to zdecydowanie mamy za szybki i za płaski rajd. Nawet jeden z pracowników pensjonatu, w którym śpimy nie dowierzał nam jak mówiliśmy, że odcinki odbędą się w okolicach Jastrzębia Zdroju. Mówił jak, to Rajd Wisły w Jastrzębiu, a nie w Wiśle. I faktycznie ma człowiek trochę racji, bo niby to rajd w górach, a jeździmy po drogach płaskich jak stół. Bardziej powinna tutaj pasować nazwa rajdu tysko-mazowieckiego. Szkoda tych kultowych odcinków.

Łukasz Ryznar (Fiat Seicento): Po przygodach na Rajdzie Karkonoskim, gdzie zupełnie skończyły się nam hamulce jesteśmy trochę wjeżdżeni. Plan na ten rajd to zdecydowanie być na mecie. W zasadzie nie ma dla mnie znaczenia jaka będzie pogoda. Z jednej strony może być sucho bo nie mam za bardzo opon na mokrą nawierzchnię, a z drugiej strony nie czuję się mocny w deszczu, więc jak coś to założymy jakieś stare zimówki i będziemy mieli trochę treningu po mokrym – także będzie szansa na kolejne doświadczenia.

Komentarze (0)