Timo Glock przez znaczną część wyścigu na włoskim obiekcie Monza znajdował się na pozycjach, które pozwalały mu myśleć o zdobyciu punktów. Jednak w dalszej fazie zawodów na skutek konieczności odbycia drugiego pit stopu, niemiecki kierowca stracił swoje dobre miejsce, ostatecznie meldując się na mecie z jedenastym wynikiem. - Ogólnie rzecz biorąc, był to całkiem trudny dzień dla nas. Wykonałem dobry start, ale straciłem kilka sekund chwilę po tym, gdy próbowałem wyprzedzić Alonso i obróciłem się w miejscu - przyznał 26-letni zawodnik.
- Z początku wyścigu ciężko było dostrzec cokolwiek na skutek pryskającej wody, w chwili gdy tor był najbardziej mokry. Ciężkim zadaniem było wykonanie ataku, ale mimo to udało mi się wykonać kilka takich manewrów. Niestety w późniejszej fazie dodatkowy postój kosztował nas utratę szansy na punkty. Szkoda, że ukończyliśmy wyścig właśnie na tych pozycjach, ale spotkał nas pech. Jednak nasze tempo pokazało, że ponownie będziemy mogli powalczyć o punkty w najbliższych wyścigach - dodał kierowca Toyoty.
Dobry początek wyścigu w wykonaniu Jarno Trulliego nie zapowiadał takich kłopotów Włocha w dalszej fazie wyścigu. Na skutek nietrafionej taktyki doświadczony zawodnik w swoim domowym Grand Prix musiał zadowolić się zaledwie trzynastą lokatą. - W mokrych warunkach na początku spisywałem się dobrze, ale nie mieliśmy szczęścia z naszą strategią, ponieważ czasy postojów okazały się dla nas niekorzystne - wyjaśnił Włoch.
- Kiedy zjechałem na mój pierwszy pit stop, nadal było to cztery lub pięć okrążeń za wcześnie, aby założyć przejściówki. To oznaczało, że koniecznym będzie odbycie drugiego postoju i utraciliśmy w ten sposób wszystko. Nie byłem później bowiem już konkurencyjny, ponieważ ślizgałem się. Nie był to nasz dzień. Mieliśmy świadomość i oczekiwaliśmy trudnego wyścigu, ale już następne powinny być dla nas lepsze. Pozostaję zatem optymistą ponieważ wciąż mamy przed sobą mnóstwo punktów do zdobycia, a sezon do tej pory układał się dla nas dobrze - zakończył Trulli.
Rozczarowania nie krył szef Toyoty, Tadashi Yamashina który przyznał, że jego zespół zupełnie nie trafił ze strategią na niedzielny wyścig. - Każdy wykonał dzisiaj swoją pracę najlepiej jak mógł, jednak pogoda nam w tym nie pomogła. Nasze kwalifikacje były udane i planowaliśmy strategię z jednym pit stopem. Niestety nie trafiliśmy z czasem ponieważ inne zespoły, jadące na dwa pit stopy lub ekipy z jednym, przedłużonym postojem mogły lepiej je wykonać - zaznaczył.
- Mieliśmy dobre tempo na mokrych oponach na pierwszym odcinku. Nasi kierowcy spisywali się dobrze, osiągi bolidu również były właściwe. Jednak nie mogliśmy nic więcej zrobić. Gratulacje dla Toro Rosso, za ich pierwszą wygraną w Formule 1. Musimy teraz skupić się na tym, aby wypaść lepiej w pozostałych wyścigach sezonu - dodał Japończyk.