Okiem pilota rajdowego, czyli Ireneusz Pleskot opowiada o Rajdzie Orlen

Za nami Rajd Orlen, przedostatnia runda Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Szkoda, że została umieszczona w końcówce sezonu, gdyż mogła dać przykład innym eliminacjom RSMP. Wszystko na tym rajdzie było poukładane i zaplanowane od początku do końca. Mimo, iż rajd był niezwykle kompaktowy nie brakowało czasu między kolejnymi zajęciami, jakie mają do spełnienia załogi.

W tym artykule dowiesz się o:

Małym problemem dla załóg był jedynie odcinek testowy. Co prawda był umieszczony blisko bazy rajdu, ale po kilku przejazdach samochodów S2000 trasa testowego była mocno zniszczona, co sprawiło, że nie było sensu wiele razy próbować na nim swoich sił.

Kompaktowość rajdu sprawiła, iż na ceremonii startu było bardzo mało kibiców, którzy za to licznie zbierali się na odcinkach specjalnych. Pierwszy etap okazał się walką o przetrwanie dla samochodów napędzanych na jedną oś. Koleiny utworzone przez auta czteronapędowe nie dawały przyjemności z jazdy. Minusem pierwszego dnia było również ułożenie harmonogramu, gdyż załogi musiały przejechać pięć odcinków specjalnych bez jakiegokolwiek serwisu, co było sporym wyzwaniem.

Nocne odcinki, rozegrane na tym rajdzie, były dla wielu zawodników powrotem do dawnych czasów. I jak trzeba przyznać był to całkiem udany powrót. Dzięki systemowi nawigacji, który każdy zawodnik miał w swoim aucie zarówno organizatorzy jak i kibice mieli pełną kontrolę nad przebiegiem rajdu. Drugi nocny przejazd był niezwykle wymagający dla zawodników. Liderem rajdu po przejechaniu pięciu odcinków został Hołowczyc, przed Sołowowem i Bouffierem.

Leszek Kuzaj, który otrzymał karę za niehomologowaną balaklawę pilota bardzo chciał przyspieszyć drugiego dnia. I zrobił to, ale z marnym skutkiem, gdyż rozbił swojego Peugeota uderzając w młyn. Cały drugi etap przebiegał po dużo twardszych szutrach, co dawało dużo więcej przyjemności z jazdy i pozwoliło koncentrować się w pełni na szybkiej jeździe, a nie uniknięciu wypadnięcia z koleiny, co o miało miejsce podczas pierwszego dnia.

Drugi dzień to także ucieczka Hołka przed coraz szybciej jadącym Bouffierem i walka na sekundy o najniższy stopień podium między Sołowowem i Kajetanowiczem. Ostatecznie ten pierwszy po kapciu Kajetana zajął trzecie miejsce za Bouffierem i zwycięzcą rajdu, Krzysztofem Hołowczycem.

Podsumowując, Rajd Orlen został bardzo dobrze przygotowany i w pełni zasługuje na obecność w kalendarzu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Większa ilość załóg niż w ostatnich eliminacjach RSMP powinna dać do myślenia władzom ustalającym kalendarz na 2009 rok. Zawodnicy, w tym także ja jak widać lubią ten rajd i atmosferę, jaka na nim panuje. Dlatego duże brawa dla Grzegorza Gaca i Automobilklubu Polski, który organizował ten rajd. Było on jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą tegoroczną eliminacją RSMP!

Z rajdowym pozdrowieniem,

Ireneusz Pleskot

Komentarze (0)