Honda: Dobry początek, pechowy koniec

Słabe kwalifikacje do niedzielnego Grand Prix Japonii sprawiły, że kierowcy japońskiego zespołu musieli liczyć na wyjątkowe szczęście, aby uzyskać dobry rezultat w wyścigu. Ten jednak nie przyszedł, pomimo świetnego startu Rubensa Barrichello i Jensona Buttona. Incydent z udziałem Brazylijczyka już na starcie przekreślił wszelkie szanse na poprawę pozycji, z kolei Brytyjczyk uskarżał się na postępujący graining, zarówno przednich jak i tylnych opon.

Mateusz Nikołajczuk
Mateusz Nikołajczuk

Rubens Barrichello po zupełnie nieudanej sesji kwalifikacyjnej zapewniał, że zarówno on jak i jego partner z zespołu postarają się wykorzystać każdą szansę, jaka nadarzy się w niedzielnych zawodach. Ta przyszła już na samym początku domowego Grand Prix zespołu Hondy. - Miałem świetny start w dzisiejszym wyścigu, wyprzedzając trzy lub cztery samochody jeszcze przed pierwszym zakrętem i byłem w stanie utrzymać tę pozycję - podkreślił Brazylijczyk. - Niestety, wtedy jadący za mną Fisichella uderzył w tył mojego bolidu, uszkadzając tylne zawieszenie, co zaważyło na balansie mojego samochodu w dalszej części wyścigu. Od tamtej pory byliśmy bardzo ograniczeni wskutek słabego tempa i osiągów bolidu. Zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy, jednak to nie wystarczyło - dodał doświadczony zawodnik Hondy, który ostatecznie został sklasyfikowany na trzynastej pozycji.

Lokatę niżej uplasował się drugi z kierowców japońskiej ekipy, Jenson Button. Głównym problemem Brytyjczyka był graining, który uniemożliwił mu rywalizację z konkurencyjnymi zespołami w stawce. - Wyścig rozpoczął się dla mnie bardzo dobrze i po znakomitym starcie zdołałem wejść do czołowej "dziesiątki" już na pierwszym łuku. Na nieszczęście pierwszy przejazd na miękkich oponach nie był zbyt dobrym rozwiązaniem i z tego powodu miałem problemy na początkowych okrążeniach. Zostałem wyprzedzony przez kilka samochodów jeszcze na inauguracyjnym przejeździe - wyjaśnił.

- Od tamtej pory miałem graining, zarówno przednich jak i tylnych opon. Oznaczało to, że byłem bardzo wolny na zakrętach i nie byłem w stanie osiągnąć maksymalnej prędkości na prostej, szczególnie uwzględniając mocno zatankowany bolid. Kiedy na drugi przejazd założyliśmy już twarde opony, balans znacznie się poprawił, jednak wtedy niemożliwym było dogonienie kogokolwiek i poczynienie postępów - zakończył Brytyjczyk.

Szef zespołu Honda Racing, Ross Brawn przyznał, że nie był to udany wyścig w wykonaniu jego ekipy. Niemniej jednak były dyrektor techniczny teamu Ferrari nie był zaskoczony takim przebiegiem japońskiego Grand Prix. - Biorąc pod uwagę fakt, że zarówno nasz samochód jak i aktualny pakiet nie pasował do charakterystyki toru Fuji od początku miał to być ciężki wyścig, również ze względu pozycji na starcie- powiedział. - Całą naszą uwagę skupiamy jednak już na sezonie 2009 i szkoda, że przychodzą na nas tak ciężkie chwile w końcówce rywalizacji, jednak ta decyzja zaprocentuje w przyszłym roku - zapewnił Brawn.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×