Do wypadku Billy'ego Mongera doszło 16 kwietnia na torze Donington Park w trakcie wyścigu Formuły 4. Brytyjczyk uderzył w wolno jadący samochód Patrika Pasmy. Siła uderzenia była tak duża, że służby wyciągały Mongera z wraku maszyny niemal dwie godziny. 17-latek został przetransportowany helikopterem do szpitala w Nottingham, ale obrażenia nóg okazały się tak poważne, że trzeba było je amputować.
Dramat młodego kierowcy wstrząsnął światem motorsportu. Jego ekipa JHR Developments uruchomiła specjalną zbiórkę pieniędzy dla Mongera i liczyła, że zgromadzi 260 tys. funtów. Tyle na koncie pojawiło się po paru godzinach. Obecnie licznik akcji pokazuje 750 tys. funtów i ciągnie rośnie. Po 15 tys. funtów wpłacili Jenson Button i Max Verstappen z Formuły 1, 10 tys. funtów Mongera przekazała ekipa Williams.
Monger w pierwszych dniach po amputacji znajdował się w stanie śpiączki farmakologicznej. Gdy został z niej wybudzony, poprosił o takie ułożenie szpitalnego łóżka, aby mógł sprawdzić czy będzie w stanie ścigać się samochodami, które mają zamontowane sprzęgło przy kierownicy. 17-latek pomimo ogromnej tragedii nie chce zmieniać swojej przyszłości, chce nadal rywalizować w wyścigach samochodowych.
Hamilton i weteran wojskowy chcą pomóc
Taka postawa Mongera wzbudziła szacunek. Na spotkanie z 17-latkiem liczy Nicolas Hamilton, brat Lewisa. Cierpi on na mózgowe porażenie dziecięce, przez co sam rywalizuje w wyścigach specjalnie zmodyfikowanym pojazdem. - Nicholas urodził się chory, ale nie zatrzymało go to przed rywalizacją w wyścigach. W tej sytuacji takie występy mogą przynieść wiele dobrego. Wierzę, że Billy będzie mógł liczyć na wsparcie całego świata, gdy wyjdzie już ze szpitala - powiedział w studiu BBC Anthony Hamilton, ojciec Lewisa i Nicolasa.
Kciuki za powrót Mongera do motorsportu trzyma też Duncan Slater. Brytyjski żołnierz służył w Afganistanie w 2009 roku, gdy pojazd, w którym się znajdował najechał na minę. Wskutek tego zdarzenia Slater stracił obie nogi. Weteran wojskowy też nie zamierzał się poddawać. Dzięki specjalnym protezom zaczął biegać. Najpierw na krótkich dystansach, później w maratonach, aż na początku tego roku ukończył najbardziej morderczy bieg na świecie, który odbywa się na Saharze i liczy 250 km.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: chwiał się na nogach. Cudem dotarł do mety
- Trzeba myśleć optymistycznie. Skoro ja w wieku 38 lat, chociaż nie mam nóg, mogłem przebiec przez pustynię, to Billy w wieku 17 lat musi myśleć o wielu niesamowitych rzeczach, które jest w stanie dokonać. Tym biegiem chciałem udowodnić, że można żyć bez nóg. Oczywiście, z odpowiednim treningiem i pomocą. Gdybym spotkał Billy'ego, powiedziałbym mu, że to nie koniec. Utrata nóg znaczy dla niego tyle, że to początek nowej drogi. Billy nie zamknął jeszcze swojej książki - powiedział Slater przed paroma dniami w brytyjskiej telewizji ITV.
Slater w brytyjskiej telewizji zapewnił, że jest skłonny pomóc Mongerowi w pierwszych chwilach po wypadku. Brytyjski weteran podkreślił, że bardzo ważna w takim momencie jest rola i wsparcie rodziny, bo on sam bez jej pomocy nie przeżyłby pierwszych chwil po tragicznych wydarzeniach z Afganistanu. - Są przy mnie na każdym kroku i nie jestem w stanie ocenić tego wsparcia. Bez nich nie osiągnąłbym tego wszystkiego - dodał.
Zanardi inspiracją dla Mongera
Najlepszym przykładem dla Mongera, że utrata nóg nie oznacza końca kariery, jest Alex Zanardi. On był nadzieją Włochów na sukcesy w F1. Pojawił się w niej sezonie 1991 jako wicemistrz świata Formuły 3000. Jego talent nie rozwinął się tak jakby tego oczekiwano, stąd od 1996 roku zajął się innymi seriami. Oglądaliśmy go m. in. w Champ Car, w roku 1999 wrócił nawet na krótko do F1.
W 2001 roku na niemieckim Lausitzringu uczestniczył w wypadku w wyścigu Champ Car. Uderzył w samochód prowadzony przez Alexa Taglianego. Podobnie jak to było w przypadku Mongera, obrażenia okazały się na tyle poważne, że lekarze w Berlinie zdecydowali mu się amputować obie nogi. Po wyjściu ze szpitala zaczął pomagać innym, założył fundację wspierającą niepełnosprawne dzieci.
Zanardi nie zrezygnował z wyścigów. Pomimo braku nóg, zaczął startować w wyścigach samochodów turystycznych. Jego BMW specjalnie dostosowano do wymogów osoby niepełnosprawnej. Włocha można było oglądać w WTCC w sezonach 2005-2009. W tym czasie odniósł cztery zwycięstwa. W 2006 roku pojawił się też gościnnie w pojeździe F1, który przygotowała dla niego ekipa BMW Sauber. - Wiem, że nie dostanę już kontraktu w F1, ale możliwość ponownego przejechania się samochodem F1 była czymś niesamowitym - mówił po testach w Walencji.
Po zakończeniu kariery w wyścigach, podjął się kolejnego wyzwania. Zaczął trenować na handbikea'ch. Na tym polu też odniósł sukces - na Igrzyskach Paraolimpijskich w Londynie w 2012 roku zdobył dwa złote medale w kategorii H4 oraz srebrny w sztafecie mieszanej H1-4. Do tego dorobku dorzucił złoty i srebrny medal podczas Paraolimpiady w Rio de Janeiro w zeszłym roku.
Zanardi, podobnie jak Monger, jeszcze w szpitalu pytał o możliwość prowadzenia auta dostosowanego do jego niepełnosprawności. Po kilku tygodniach od wypadku, był w stanie kierować swoim BMW. - Co robię? Jadę właśnie autostradą, 240 km/h. Czuję się świetnie, gdy mogę prowadzić, gdy patrzę w lusterko i widzę śpiącego syna z tyłu, gdy moja żona jest obok - mówił w wywiadzie na łamach "Guardiana" w 2002 roku, kilka miesięcy po swoim fatalnym wypadku.