Billy Monger w zeszłą niedzielę uczestniczył w wypadku w wyścigu Formuły 4 na torze Donington Park. 17-latek uderzył z pełną prędkością w wolno jadący samochód Patrika Pasmy. Zniszczenia były tak duże, że służby ratownicze prawie dwie godziny wyjmowały Mongera z wraku maszyny. Brytyjski kierowca trafił do szpitala w Nottingham, gdzie lekarze podjęli decyzję o amputacji nóg.
W środowy wieczór rodzina Mongera po raz pierwszy od momentu wypadku zabrała głos w sprawie zdrowia 17-latka. Rodzice kierowcy poinformowali, że znajduje się on w stanie śpiączki farmakologicznej, a lekarze oceniają jego stan jako "krytyczny, ale stabilny".
W czwartek lekarze przeprowadzili u Mongera kolejny zabieg. Przed jego rozpoczęciem, postanowili wybudzić 17-latka ze śpiączki. - Są jakieś pozytywy. Billy sam oddychał i był w stanie zamienić z nami parę zdań. Zdaje sobie sprawę z tego jakich obrażeń doznał. Jest wyjątkowo pozytywnie nastawiony do sytuacji. Był w stanie tak ułożyć się w łóżku szpitalnym, by przypominało ono fotel kierowcy. Chciał w ten sposób sprawdzić czy mógłby operować sprzęgłem zamontowanym na kierownicy - powiedział Steven Hunter, szef zespołu JHR Developments, w którym startował 17-latek.
Hunter jest przekonany, że Monger poradzi sobie psychicznie z amputacją nóg. - To jest Billy. Przed nim długa, bardzo długa droga. Na pewno będzie mieć wiele ciężkich chwil. Jestem jednak przekonany, że ma taki charakter, który pomoże mu przez to przebrnąć - dodał.
Tymczasem w sieci nadal trwa zbiórka pieniędzy na leczenie 17-latka, którą zorganizowała jego ekipa. Szefowie JHR Developments planowali zebrać 260 tysięcy funtów. Taka kwota pojawiła się na koncie jeszcze w środę, po kilku godzinach od uruchomienia akcji. Włączyli się do niej kolejni sportowcy - w czwartkowy poranek 15 tysięcy funtów na rzecz Mongera wpłacił Max Verstappen z Formuły 1. Wcześniej taką samą kwotę przelał Jenson Button. W efekcie obecnie w ramach zbiórki zebrano już ponad 510 tysięcy funtów.
ZOBACZ WIDEO: Łukasz Jurkowski: Popek z Pudzianem zrobili na KSW całą robotę. Wszyscy się na to złapali