Klęska Rossiego na Le Mans miała miejsce zaraz po zmianie motocykla na ten, mający opony na suchy tor. Zawodnik miał uślizg i wypadł na żwir. Wrócił do walki, jednak dojechał dopiero na 16. pozycji i stracił pozycję lidera. Nie wywalczy też tak szybko swojego 100. zwycięstwa, czego chciał dokonać własnie w Mugello.
Zamiast tego musi jechać o 99. wygraną w karierze, i drugą w tym roku. Jorge Lorenzo, jego partner z Yamahy, wyprzedza go o jedno oczko.
Rossi ma niewiarygodną serię zwycięstw na Mugello - nie przegrał tam od roku 2002. 30-latek wygrał też wyścigi w kategoriach 125 i 250 ccm, odpowiednio w 1997 i 1999 roku.
- Ściganie się na Mugello jest dla mnie czymś wyjątkowym, ale każdego roku staje się to coraz trudniejsze, a wygranie siedmiu wyścigów to już coś wielkiego! Czuję tam presję, ale w tym samym czasie fani dają mi dodatkową motywację abym mógł tam spisywać się troszkę inaczej niż gdzie indziej. Mam nadzieję że będzie tak samo w tym roku, ponieważ po Le Mans potrzebuję dobrego wyniku! - powiedział Rossi.
- To było rozczarowujące ale każdy czasem ma zły dzień I ten akurat był taki dla nas. Wszystko poszło źle ale mam nadzieję że brak szczęścia mamy za sobą i na naszym torze wrócimy do tego, co potrafimy najlepiej. Zawsze czekam na ten wyścig, mam z niego wiele wspaniałych wspomnień. Mam nadzieję że ten weekend przysporzy mi kolejnych. - dodał Włoch.
- Mugello jest oczywiście wielkim I ważnym wyścigiem dla nas, ale każdego roku trudniej jest podtrzymać rekord wygranych – potwierdził Davide Brivio, menadżer Yamahy. - Teraz próbujemy zdobyć ósme zwycięstwo dla Valentino ale będzie to trudne, bo każdy chce go zatrzymać. Jest tam tym, którego trzeba pokonać! To będzie trudne, ale jesteśmy podekscytowani tym wyzwaniem.