Mosley gotowy na reelekcję

W maju 2008 roku prezydent FIA - Max Mosley w liście skierowanym do członków tej federacji oświadczył, że nie ma zamiaru ubiegać się o reelekcję w październiku bieżącego roku. Teraz jednak w świetle zaistniałego konfliktu między FIA a FOTA, Brytyjczyk rozważa zmianę swojej decyzji.

Łukasz Żaguń
Łukasz Żaguń

Prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) - Max Mosley przyznał, że poważnie rozważa możliwość ponownego kandydowania na stanowisko, jakie do tej pory pełni. Swoją decyzję motywuje "nieuzasadnionymi" atakami na FIA ze strony zespołów Formuły 1. Mosley twierdzi, że wobec zaistniałej sytuacji po prostu nie może przybrać innej drogi. W liście skierowanym do wszystkich członków FIA dał on wyraźnie do zrozumienia, że nie da się zmusić do rezygnacji na życzenie teamów Formuły 1.

Już w najbliższą środę w Paryżu odbędzie się posiedzenie Światowej Rady Sportów Motorowych FIA. Organ zarządzający odniesie się tam do planów zespołów Formuły 1 stowarzyszonych w FOTA, które chcą stworzyć własną serię wyścigów. Warto przypomnieć, że do zbuntowanych teamów należą: Ferrari, McLaren, Renault, BMW Sauber, Toyota, Brawn GP, Red Bull Racing oraz Scuderia Toro Rosso.

Mosley podkreśla w swoim liście, że nie zamierza ulegać żadnym naciskom. - W ostatnich tygodniach zespoły naciskały na mnie, że powinienem zrezygnować ze stanowiska prezydenta FIA. W ubiegłym roku obdarzyliście mnie swoim zaufaniem. Tak jak już napisałem w liście z 16 maja 2008 roku, moim zamiarem była rezygnacja z ubieganie się o reelekcję w październiku bieżącego roku - pisze w swoim liście Mosley.

Obecnie jednak pogląd szefa FIA na kwestię ponownej reelekcji diametralnie się zmienił. - W świetle ataków na powierzony mi mandat, muszę poważnie zastanowić się nad pierwotną decyzją. Nie wiem czy kwestia mojej rezygnacji z reelekcji była słuszna - kontynuuje Mosley.

- Jedynie członkowie FIA mogą w świetle demokratycznych przepisów wybrać swojego szefa. Nie może tego dokonać przemysł samochodowy, a tym bardziej indywidualne osoby, które zostały w nim zatrudnione, po to, by prowadzić zespoły Formuły 1 - przyznał szef FIA.

Mosley nie ukrywa swojej frustracji całym tym zamieszaniem. Jego zdaniem zespoły Formuły 1 buntują się całkowicie bezpodstawnie. - To jest atak na prawo FIA potrzebne do regulowania zasad mistrzostw świata F1, ale co gorsze, krytyka ta jest całkowicie nieuzasadniona. Jest to także bunt wymierzony przeciwko całej strukturze i głównemu celowi FIA - kontynuuje Mosley.

Prezydent FIA przyznał także, że działania FOTA są niezgodne z obowiązującym prawem. - Żaden prezydent FIA nie pozwoliłby na coś takiego. My także przygotowujemy odpowiednie dokumenty sądowe. Wystosujemy je w przypadku, kiedy z konieczności będziemy musieli bronić prawa FIA. Zrobimy to również po to, by zniechęcić wszystkie zbuntowane zespoły do stosowania nielegalnych działań - dodał Mosley.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×