Włochy to pierwszy kraj w Europie, w którym koronawirus pojawił się na szeroką skalę. Politycy, jak i mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego, nie mogli być przygotowani na atak COVID-19. Bagatelizowali pierwsze oznaki, nie stosowali się do wytycznych rządu. Efekt był taki, że jeszcze w marcu Włochy zostały wręcz odcięte od świata, a mieszkańcy mogli wychodzić z domów tylko po to, by zrobić zakupy i wyprowadzić psa.
Fatalne obrazki z Włoch i kolumny wojskowych samochodów przewożących trumny z ciałami ofiar koronawirusa to już przeszłość. Kraj od kilku tygodni systematycznie się otwiera. Działają już m.in. obiekty sportowe, w tym tory wyścigowe.
Dlatego w lipcu rywalizację wznowi tamtejsza seria kartingowa WSK, która uznawana jest za najlepszą na świecie. Na starcie nie zabraknie Polaków - w tym 11-letniego Jana Przyrowskiego, który w zeszłym sezonie został trzecim kierowcą świata w swojej kategorii i zdaniem niektórych w niedalekiej przyszłości może pójść śladami Roberta Kubicy i trafić do Formuły 1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Bramkarz bohaterem!
Jak wyglądać będzie karting po koronawirusie? O tym porozmawialiśmy z ojcem Jana Przyrowskiego - Marcinem.
Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Kiedy ostatni raz byliście na zawodach we Włoszech?
Marcin Przyrowski, ojciec Jana Przyrowskiego - jednego z lepszych polskich kartingowców: Ostatni raz byliśmy na zawodach 23 lutego. To była II runda WSK Super Master Series na dobrze nam znanym torze South Garda Karting w Lonato koło Bergamo. Następny weekend spędziliśmy na południu Włoch na torze LaConca na treningach przed kolejną rundą. Została ona jednak odwołana, więc wróciliśmy do domu, ale tylko na kilka dni, gdyż na początku marca wróciliśmy jeszcze na trening na północ Włoch do Lonato.
Nie było obaw, że gdzieś tam złapaliście wirusa? Zwłaszcza, że Bergamo okazało się siedliskiem COVID-19.
Nie wiem, czy nie złapaliśmy wirusa, gdyż nie mieliśmy robionych testów. Objawów też nie mieliśmy. Z drugiej strony na zawodach i treningach były setki osób z całego świata, w tym z Chin. Nie słyszałem o jakimkolwiek przypadku zakażenia czy też zachorowania wśród osób związanych z kartingiem.
Teraz karting wraca do żywych. Czy na najniższym szczeblu kariery, jakim jest karting, odczuwacie skutki kryzysu?
Nie mogę mówić o innych firmach, gdyż w nich nie pracuję ani nimi nie zarządzam. W każdym kryzysie jest jednak tak, że trzeba ponosić jego koszty. Oszczędności są więc naturalne. Różne firmy w różny sposób do tego podchodzą. Zależy to od specyfiki ich działalności i sposobu zarządzania decydentów.
Jednak F1 i inne dyscypliny nawołują do cięcia wydatków.
Jeśli chodzi o karting, to na tę chwilę trudno cokolwiek powiedzieć, gdyż nie odbyły się jeszcze żadne zawody. Nie wiadomo jaka będzie frekwencja, gdyż nie zależy to tylko od sytuacji ekonomicznej, której nie znamy, ale także od logistyki.
Nie wszyscy pewnie będą mogli przyjechać ze względu na zamknięte granice, ale także ze względu na brak połączeń lotniczych. Są to zawody międzynarodowe i zawodnicy spoza Europy na pewno będą mieli problemy z dotarciem, jeśli nie zmniejszą się obostrzenia związane z transportem.
Czy można już teraz powiedzieć, że z powodu koronawirusa nie zrealizujecie jakichś planów w sezonie 2020?
Tych planów, które mieliśmy na pewno nie zrealizujemy. Są już nowe kalendarze zawodów, gdzie już wiadomo, że będą się one odbywały częściej. Będzie to na pewno bardziej intensywny wysiłek dla wszystkich, zawodników, teamów, rodziców. Każdy jest jednak w takiej samej sytuacji, więc nie narzekamy. Cieszymy się, że będzie można już znowu wziąć udział w zawodach.
Czyli pojawicie się w lipcu w zawodach kartingowych WSK we Włoszech?
Jeśli tylko będzie to możliwe, to pojedziemy nawet już w czerwcu na treningi przed zawodami. Nie boimy się koronawirusa, tego że się zarazimy. Pojedziemy tą drogą co zawsze, więc nic nam nie grozi.
Czy wiecie coś więcej na temat organizacji zawodów WSK przez Włochów? Będziecie testowani na obecność koronawirusa?
Nie wiemy np. nic o ograniczeniach w liczbie osób na torze. Być może będą jakieś wymogi sanitarne, np. maseczki czy rękawiczki. Sytuacja jest jednak dynamiczna i wszystko idzie raczej w kierunku luzowania, a nie zwiększania obostrzeń.
Uważam, że robienie nam testów na COVID-19 jest bezcelowe, a zawody po prostu odbędą się w warunkach zwiększonego rygoru sanitarnego. Jednak to też pewnie się z czasem zmieni.
Zakładam, że do Włoch podróżujecie na kołach. Jak zamknięte granice wpływają na waszą logistykę?
Przynajmniej na pierwsze rundy pojedziemy autem. Nie jest to jednak dla nas nowość, bo często jeździmy samochodem na zawody. Czekamy do otwarcia polskiej granicy, co ma nastąpić 15 czerwca. Wyruszymy dzień przed treningiem, gdyż to jedynie 13 godzin podróży i nie ma potrzeby, aby jechać wcześniej.
Nigdy jadąc autem do Włoch nie zatrzymywaliśmy się na nocleg. Nie było takiej potrzeby. Przystanki oczywiście będą na tankowanie i posiłki.
Jak koronawirus zmieni motorsport? Było trudno, a teraz będzie jeszcze trudniej? Czy może wręcz przeciwnie - zacznie się wielkie szukanie oszczędności i stanie się tańszy?
Nie mam pojęcia, jak zmieni się motorsport. Tak jak nie wiem, jak zmienią się inne dziedziny życia czy dyscypliny sportowe. Czy będzie trudniej lub łatwiej? Wszystko zależy od rozwoju sytuacji. Karting to też biznes. Pracuje tam wiele osób, które muszą mieć wynagrodzenie. Teamy też mają duże koszty związane z logistyką, sprzętem, itd. Nie spodziewałbym się tutaj jakichś radykalnych zmian w jedną czy drugą stronę.
Czytaj także:
Toto Wolff śmieje się z plotek nt. Mercedesa
Williams otrzymał niespodziewaną pomoc