Jarno Trulli nie kryje frustracji spowodowanej utratą szansy na dobry rezultat. - Nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo jestem rozczarowany tym wyścigiem. Oczekiwałem naprawdę mocnego rezultatu, ponieważ znajdowaliśmy się w dobrym położeniu po kwalifikacjach - zaznaczył. - Na pierwszym zakręcie byłem tuż za Heidfeldem i na wyjściu spodziewałem się tego, że odjedzie szybciej niż to uczynił. Nie mam pewności czy miał jakiś problem, ale delikatnie go dotknąłem uszkadzając przednie skrzydło. Mocno wibrowało, więc nie miałem wyboru i musiałem zjechać do alei serwisowej. Później nie mogłem już nic zrobić, a zespół dostrzegł problem z hamulcami i podjął decyzję o wycofaniu się - zakończył Włoch.
Powodów do satysfakcji nie może mieć Timo Glock. Młody kierowca Toyoty do wyścigu przystępował z siódmego pola, jednak ostatecznie zajął dziesiątą lokatę. - Wykonałem dość mocny start i jechałem na czwartym miejscu, gdy na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa i pojawiła się dobra szansa na punkty. Jednak na pierwszym postoju pojawił się kłopot z wężem paliwowym, co kosztowało mnie czas i pozycje. Ekipa szybko wymieniła maszynę do tankowania, niemniej straciliśmy sporo czasu. Musimy przeanalizować co się stało, aby zapobiec podobnym problemom w przyszłości. Dałem z siebie wszystko i bolid był dość szybki, ale na niewiele się to zdało - przyznał 27-letni zawodnik.