Duże rozczarowanie - Toyota po GP Belgii

Pech nie opuszcza ekipy Toyoty. Po starcie z pierwszej linii niedzielnego wyścigu na belgijskim Spa nie ukończył Jarno Trulli. Punktów nie zdobył również Timo Glock, który uplasował się na dziesiątej pozycji.

Mateusz Nikołajczuk
Mateusz Nikołajczuk

Jarno Trulli nie kryje frustracji spowodowanej utratą szansy na dobry rezultat. - Nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo jestem rozczarowany tym wyścigiem. Oczekiwałem naprawdę mocnego rezultatu, ponieważ znajdowaliśmy się w dobrym położeniu po kwalifikacjach - zaznaczył. - Na pierwszym zakręcie byłem tuż za Heidfeldem i na wyjściu spodziewałem się tego, że odjedzie szybciej niż to uczynił. Nie mam pewności czy miał jakiś problem, ale delikatnie go dotknąłem uszkadzając przednie skrzydło. Mocno wibrowało, więc nie miałem wyboru i musiałem zjechać do alei serwisowej. Później nie mogłem już nic zrobić, a zespół dostrzegł problem z hamulcami i podjął decyzję o wycofaniu się - zakończył Włoch.

Powodów do satysfakcji nie może mieć Timo Glock. Młody kierowca Toyoty do wyścigu przystępował z siódmego pola, jednak ostatecznie zajął dziesiątą lokatę. - Wykonałem dość mocny start i jechałem na czwartym miejscu, gdy na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa i pojawiła się dobra szansa na punkty. Jednak na pierwszym postoju pojawił się kłopot z wężem paliwowym, co kosztowało mnie czas i pozycje. Ekipa szybko wymieniła maszynę do tankowania, niemniej straciliśmy sporo czasu. Musimy przeanalizować co się stało, aby zapobiec podobnym problemom w przyszłości. Dałem z siebie wszystko i bolid był dość szybki, ale na niewiele się to zdało - przyznał 27-letni zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×