Michal Vaclavik: Polska zdecydowanie słabsza od Czech

 / Znicz
/ Znicz

Czeski bramkarz Michal Vaclavik w polskich klubach gra już od kilku lat. Z Zagłębiem Lubin sięgnął po tytuł mistrza Polski, a obecnie broni bramki jednego z najbardziej utytułowanych polskich klubów, Górnika Zabrze. W wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej zdradził, kto według niego jest faworytem meczu reprezentacji Polski i Czech i jakie jest jego największe, niespełnione dotąd marzenie, a także jak zaopatruje się w dalszą przyszłość Górnika.

32-letni czeski bramkarz Michal Vaclavik przyznał, że według niego zdecydowanym faworytem sobotniego spotkania eliminacji MŚ 2010 pomiędzy reprezentacjami Polski i Czech są jego rodacy: - Czesi przewyższają polskich piłkarzy przede wszystkim doświadczeniem. W naszej reprezentacji grają zawodnicy, którzy na co dzień występują w czołowych klubach świata. Wasi kadrowicze zwykle siedzą na ławkach rezerwowych, a teraz przyjdzie im grać. Jeśli Polacy zagrają tak, jak w dwóch ostatnich spotkaniach, to przegrają.

Czech uważa, że jedyną pozycją na której polska reprezentacja dorównuje kadrze Petra Rady jest obsada bramki: - Jedyną pozycją na której postawiłbym znak równości między reprezentacjami Polski i Czech jest pozycja bramkarza. My mamy Cecha, Polacy Fabiańskiego i Boruca. Na innych pozycjach jest jednak spora przewaga moich rodaków.

Urodzony w Ostrawie doświadczony czeski golkiper jest jednak niepocieszony. Jego największym marzeniem była gra dla Banika Ostrawa, któremu zawsze kibicował: - Rzeczywiście, zawsze bardzo chciałem grać w Baniku. To moje miasto, a nigdy nie udało mi się tam wystąpić. To chyba już pozostanie takim niespełnionym marzeniem. Teraz chcę jak najdłużej grać w Górniku.

Podstawowy w ostatnim czasie bramkarz 14-krotnych mistrzów Polski znalazł też diagnozę, dlaczego górnicza jedenastka z Zabrza słabiej rozpoczęła sezon ekstraklasy: - Brakowało mnie w bramce (śmiech). A na serio, to byliśmy gotowi na mecze z Bełchatowem i Jagiellonią, a musieliśmy grać z Ruchem, Arką i Lechem. Zawaliliśmy początek i potem trzeba było się pozbierać. Myślę, że najgorsze już za nami i teraz powinniśmy pójść w górę tabeli.

Źródło artykułu: