Poniedziałkowa prasa o meczu z Czechami

niestety jest, a nie jest i jednym i drugim i dobrze byłoby, choć to płonn nadzieje, gdyby do niektórych raczyło dotrzeć, że nie jest Bogiem. Inna sprawa, że poszturchiwać protekcjonalnie naszych tenerów i wszystkich w kraju, z wyjatkiem zagorzałych fanów, to on lubi, gego rozrywka jedna z ulubionych. Można mieć tylko nikłą nadzieję, że będzie pamiętał sam o ym, że nie jest Bogiem gdy po raz kolejny wzniesie się wysooko nad naszych maluczkich trenerów, łaskawie sypiąc na ich głowy Proszek Mądrości i że gdyby nam zafundował kolejne 10 miesięcy antyfutbolu, oby nie, to na konkretne pytania nie będzie odpowiadał połajankami i wodolejstwem. Próżne, ale jednak. A z drugiej strony po co ma to robić, wysilać się nie musi. A co do magii stadionu niech każdy to ocenia jak chce i wierzy lub nie, jego rzecz, ale ta opcja bynajmniej nie odpada i to ze względów oczywistych. Może mieć, bądź ma istotne znaczenie, oczywiście chodzi tu też w dużym stopniu o konkretne okoliczności presji i o mentalność graczy, ale być może nie tylko, fachowość i efekt końcowy ciężkiej długiej pracy mało z tym maja wspólnego, ale jak kto chce tak uważa prawo każdego.