Suchej nitki na bramkarzu Celticu Glasgow, nie zostawia zwłaszcza Maciej Szczęsny. Bardziej powściągliwi w krytyce są Dariusz Dziekanowski i Cezary Kucharski, jednak obaj przyznają, że błędy Artura Boruca popełnione w spotkaniu z Irlandią Północną, są karygodne.
- Boruc zawalił już przy pierwszym golu i jeszcze miał pretensje do Wawrzyniaka. To, co później zrobił to już jakaś totalna żenada. Chwilę po swoim popisie dostał kolejne podanie i po raz kolejny, mając mnóstwo czasu, kopnął z "pierwszej". Piłka przeleciała między nogami Irlandczyka. Dlaczego to zrobił? By pokazać światu, że ma wszystko w d... A na koniec nie miał jaj, by stanąć przed kamerą i przyznać się do błędu - ostro podsumowuje występ Boruca, kolega po fachu Maciej Szczęsny.
Cezary Kucharski część winy upatruje także w postawie obrońców, którzy zbyt często podawali do Boruca piłkę. Na Windsor Park murawa była w fatalnym stanie.
- Za trzeciego gola ja winiłbym na równi Boruca i Żewłakowa. Nasz bramkarz faktycznie się nie popisał, ale można sobie tylko zadać pytanie, dlaczego obrońcy, wiedząc o nierównym boisku, tak często podawali mu piłkę? - pyta Cezary Kucharski.
Artur Boruc od kilku miesięcy prezentował obniżkę formy. Niedawno jednak wydawało się, że powoli ją odbudowuje. Niestety, po meczu z Irlandią Północną ponownie spadły na niego gromy. Jakby tego było mało, Boruc wciąż ma sporo problemów w życiu prywatnym. Dariusz Dziekanowski, były piłkarz Celticu Glasgow, w którym występuje aktualnie Boruc, twierdzi, że kłopoty osobiste piłkarza często mają wpływ na jego formę piłkarską.
- Po raz kolejny się potwierdziło, że problemy w życiu prywatnym odbijają się na formie. Ale nie można wszystkiego zrzucać na bramkarza. Błędy popełniali także obrońcy - komentuje Dziekanowski.