- Trzeba wygrać ten mecz. Jeszcze nie wszystko stracone - musimy myśleć pozytywnie. Ja tak robię, bo jestem takim typem człowieka - mówi Łukasz Fabiański.
Bramkarz Arsenalu Londyn zastąpi w środę w bramce reprezentacji Polski Artura Boruca, którego nie ma już na zgrupowaniu w Tychach. Boruc opuścił kadrę na życzenie selekcjonera Leo Beenhakkera, po swoim katastrofalnym występie w Belfaście w meczu z Irlandią Północną.
Łukasza Fabiańskiego zabrakło w ogóle na Windsor Park. Wówczas były golkiper warszawskiej Legii przebywał w szpitalu, gdzie leczył zatrucie żołądkowe. Sam piłkarz zapewnia, że już wszystko w porządku i może normalnie trenować.
- W niedzielę wieczorem byłem jeszcze w szpitalu, dostałem kroplówki, bo organizm się odwodnił. Ale normalnie trenowałem - opowiada popularny "Fabian".
Po meczu z reprezentacją Ulsteru, w kadrze panują minorowe nastroje. Piłkarze są przybici psychicznie występem w Belfaście. Porażka 2:3 mocno skomplikowała i tak już nie najłatwiejszą sytuację Polaków w grupie eliminacyjnej.
- Na pewno nie spodziewałem się, że Artur opuści zgrupowanie. Trudno mi w ogóle na ten temat się wypowiadać, gdyż nie mnie to dotyczy - mówi Fabiański - Nikt mi nie zakomunikował, że w Kielcach wystąpię w podstawowym składzie - dodaje skromnie bramkarz "Kanonierów".