Leo Beenhakker ustawił zespół w formacji 4-5-1. Wielu zarzucało mu, że w takim meczu powinien zagrać dwoma napastnikami. - Ta taktyka była fatalna. Graliśmy jednym napastnikiem, a do 38. minuty nie wiadomo co my graliśmy. Dopiero po stracie gola nastąpiło przebudzenie - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski. W przerwie plac gry opuścił Ludovic Obraniak, a w jego miejsce wszedł Euzebiusz Smolarek. - Tego nie rozumiem kompletnie, ale niech tak będzie... - kontynuował.
- Co zrobił Ebi i Lewandowski? Przecież oni weszli na oddychających rękawami Irlandczyków. Czym oni się popisali? Robili dużo wiatru, ale co z tego? - pyta były bramkarz. - Remis jest skandalem i skrzywdził Irlandię Północną. Gdyby nasz rywal wykorzystał sytuację przy stanie 0:1, byłoby po zabawie i tak niestety to się powinno skończyć. Zresztą jaki Lewandowski strzelił gola? To było trafienie samobójcze!
- Trzeba będzie poprawić wszystko! Żewłakow mówi, że nie wiadomo kto będzie grał, bo będą zmiany... że na boisku nie było zespołu. Jeśli Błaszczykowski przyznaje, że grał fatalnie i źle, to o czym my mówimy? Leo chciał jechać na świeżości? Beenhakker, który siedzi na ławce, ma w oczach wypisaną przegraną i chce stąd jak najszybciej odejść.
- Czas Leo skończył się po mistrzostwach Europy, a że PZPN go nie zwolnił, to inna sprawa. Minister Drzewiecki 7 października ubiegłego roku wprowadził uroczystości pogrzebowe, a do dzisiaj trwa pochówek - mówi zirytowany Tomaszewski.
Po tym remisie Polska ma nikłe szanse na awans do Mistrzostw Świata 2010, które odbędą się w RPA. - Co z tego, że ewentualnie awansujemy? Żeby skompromitować się po raz któryś? Przecież tu nie ma zespołu. Tu nie ma niczego. Mówią to sami zawodnicy. Trzeba już budować drużynę na EURO 2012, a Leo tego nie zrobi... - zakończył.