- Nie sądziłem, że ten dzień kiedykolwiek nadejdzie - przyznał wyraźnie poruszony 26-latek po tym, jak otrzymał powołanie. Ale wiele wskazuje na to, że to dla niego dopiero nowy początek. Anglicy nie wykluczają, że Nick Pope, choć jeszcze nie zdołał zadebiutować w reprezentacji Anglii, będzie bramkarzem numer 1 podczas mistrzostw świata w Rosji.
W marcu dziennik "Daily Mail" głośno się tego domagał, pokazując, że statystyka jest po jego stronie. Dziś wygląda to tak, że Pope ma 75-procentową skuteczność, a więc lepszą niż jego rywale: Jack Butland (68,8 proc.) czy Jordan Pickford (65,7 proc.), puszczał bramkę raz na 89 minut, podczas gdy Butland raz na 51 minut a Pickford raz na 59. Również w klasyfikacji czystych kont Pope (11) ich wyprzedza. Pickford nie puścił bramki w 10 meczach, Butland zaledwie w 6. Wszyscy trzej są bardzo niedoświadczeni, jeśli chodzi o grę w barwach narodowych. Butland zaliczył do tej pory 7 spotkań, zaś Pickford 2, więc Pope ma realną szansę zostać angielskim bramkarzem numer 1. Tym bardziej że sam Gareth Southgate mówi, że pozycja "jest do zgarnięcia".
Pope przyznaje, że musiał sporo przejść, żeby dostać się na szczyt. Zwłaszcza po ukończeniu 16. roku życia, gdy jego klub, Ipswich Town, uznał, że nic z niego nie będzie i oddał do klubu Bury Town (nie należy go mylić z grającym na 4. poziomie rozgrywek Bury FC). Był zdruzgotany.
- Nadchodzi taki moment, że żegnasz się z karierą, wiesz, że już nic z tego nie będzie. Byłem bardzo, bardzo nisko. Niżej niż brzuch węża. Grałem w rezerwach Bury w jakiś ciemnych, zimnych ligach, zdaje się, że to był siódmy poziom rozgrywek - wspomina.
- Był to dość trudny okres. Pracowałem w Next (sprzedaż ubrań - red.), ale też jeździłem wózkiem elektrycznym i rozwoziłem mleko. Grałem w miejscowościach, gdzie bez mapy nie da się trafić. Na mecze przychodziło po 10 osób i pies - śmieje się bramkarz, będący objawieniem sezonu. Burnley straciło zaledwie 39 goli w 38 meczach, z czego Pope 35 w 35 meczach. To imponujący wynik, który dał drużynie awans do europejskich pucharów. Sam zawodnik traktuje to jako ważną lekcję.
- Na każdym poziomie musisz udowodnić swoją wartość, by trafić wyżej - mówi. Od 2011 do 2016 roku był zawodnikiem Charlton, tyle tylko, że w tym okresie głównie siedział w niższych ligach na wypożyczeniach. W 2016 roku przeszedł do Burnley, ale przez rok głównie rozgrzewał kapitana drużyny Toma Heatona. Gdy ten doznał kontuzji, we wrześniu 2017 roku, Pope wskoczył do składu i zagrał fantastyczny sezon.
ZOBACZ WIDEO Szaleństwo w meczu Levante - Barcelona. Dziewięć bramek i porażka mistrza Hiszpanii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W wieku 26 lat można już być w reprezen Czytaj całość