MŚ 2018. Zgrupowanie w Arłamowie. Orły wylądowały. Piłkarzy odwiedzi premier

Newspix /  LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT  / Na zdjęciu: Robert Lewandowski przyleciał do Arłamowa
Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Robert Lewandowski przyleciał do Arłamowa

Jeden z kibiców czekających na Roberta Lewandowskiego stracił przytomność, zabrał go helikopter. 6-latek płakał, bo nie dostał autografu. Gwiazdy kadry Polski przyleciały do Arłamowa, harówka rozpoczęła się na dobre. Przerwie ją wizyta premiera.

W tym artykule dowiesz się o:

Właśnie w związku z tą wizytą premiera, służby państwowe skrupulatnie do późnych godzin we wtorek sprawdzały hotel oraz okolice. Premier ma spotkać się z piłkarzami i sztabem szkoleniowym reprezentacji. Nie wiadomo jeszcze dokładnie o której godzinie.

Także we wtorek późnym popołudniem stawili się w Arłamowie prawie wszyscy zawodnicy. Prawie, bo niespodziewanie zawieruszył się gdzieś Marcin Kamiński. Nie z własnej woli, taka była decyzja selekcjonera. Adam Nawałka zabronił obrońcy VfB Stuttgart wsiadać do jednego samolotu z innymi kadrowiczami frunącymi do Rzeszowa, aby ich nie zarazić. "Kamyk" zmaga się z infekcją, pojawi się więc w Arłamowie dzisiaj. Wówczas zostanie przebadany przez doktora Jacka Jaroszewskiego i okaże się, czy zawodnika trzeba będzie na jakiś czas odizolować od reszty drużyny.
Zresztą, Kamiński nie jest jedynym piłkarzem zmagającym się w ostatnich dniach z chorobą. Dawid Kownacki wchodząc przez obrotowe, hotelowe drzwi też pociągał jeszcze nosem, ale "Kownaś" już ponoć wydobrzał. Ze zdrowiem walczyli ostatnio także Karol Linetty (przemęczenie), Kamil Glik (ścięgno Achillesa) oraz Michał Pazdan.

Płacz, radość, krzyk, rozpacz

Kto we wtorek czekał w Arłamowie na szaleństwo jak przed dwoma laty, mógł się mocno zdziwić. Szaleństwa nie było. W dużej mierze dlatego, że gospodarze obiektu naprawili pewne niedociągnięcia sprzed Euro 2016. Lądowisko ogrodzono taśmami i barierkami, porządku pilnowali ochroniarze i policjanci, poza tym na teren hotelu nie wpuszczano nikogo, kto nie miał rezerwacji pokoju bądź nie jest akredytowanym przedstawicielem mediów. Tak czy siak wśród grupy kilkudziesięciu kibiców widać było podekscytowanie, piłkarzy wyglądali długimi godzinami. Uzbrojeni byli w piłki, koszulki, pamiątkowe karty, flamastry i smartfony.

Pierwszy zameldował się uśmiechnięty od ucha (kilka dni temu został ojcem) do ucha Łukasz Skorupski, później hotelowe drzwi szturmowali kolejni piłkarze. Niektórzy dolatywali do lotniska w Rzeszowie, a stamtąd do hotelu dowoziły ich busy. Trzy razy przylatywał także śmigłowiec. Pierwszym przylecieli między innymi Kamil Grosicki i Sławomir Peszko. Drugim - Arkadiusz Milik i Łukasz Piszczek. Na samym końcu wylądowało eksportowe trio - Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Wojciech Szczęsny - wspomagane przez Łukasza Teodorczyka. Panowie wysypali się z helikoptera, ruszyli do grupy kilkudziesięciu kibiców. Autografy rozdawali ochoczo i długo, po czym specjalnym tunelem łączącym Rezydencję (tam był internowany w czasie Stanu Wojennego Lech Wałęsa) z nowym hotelem zostali zaprowadzeni do swoich kwater.

ZOBACZ WIDEO Kibice się doczekali! Lewandowski, Krychowiak, Szczęsny i Teodorczyk dotarli na zgrupowanie

Kibicowi dogodzić trudno. "Tyle czekania i tylko taka niewyraźna bazgroła!" - irytowała się jedna z kobiet polujących na autografy przed głównym wejściem. Niedługo później za jednym z ochroniarzy kadry gonił zniesmaczony ojciec małego dziecka. Zniesmaczony, bo według niego piłkarze "mogliby się zatrzymać na dłużej, jeśli proszą dzieci". Ochroniarz grzecznie tłumaczył, że nie jest to takie proste, że zawodnicy starają się być dostępni, ale każdemu na koszulce podpisać się nie da. Ojciec tłumaczenie (chyba) zrozumiał, jego około sześcioletni syn niekoniecznie. Zdradził go głośny płacz i łzy kapiące na naklejowy album z wizerunkami piłkarzy. On nie miał tyle szczęścia, co kilkuletnia dziewczynka. Poprosiła Łukasza Fabiańskiego o selfie, bramkarz zapozował z dłońmi ułożonymi w serce. Dziewczynka rozpłakała się ze szczęścia. Piękne to obrazki, pokazują tylko, jak bardzo kibice są związani z tą reprezentacją.

Były też momenty mrożące krew w żyłach. Śmigłowce miały przyziemić we wtorek trzykrotnie, nieoczekiwanie jednak w Arłamowie wylądował dodatkowo helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jeden z gości oczekujących na przylot "Lewego" stracił przytomność i doznał ataku padaczki. Błyskawicznie na pomoc rzucił mu się ratownik zabezpieczający lądowisko oraz jeden z pracowników Telewizji Polskiej, poza dyżurami w TVP zatrudniony również jako ratownik. Mężczyzna został odratowany, helikopter zabrał go do jednego z okolicznych szpitali.

Trójką czy czwórką z tyłu?

Szlifowanie taktyki rozpocznie się od środę. Piłkarze pierwszy trening na idealnie przygotowanym boisku zaliczą o godzinie 18. Ważna informacja: będzie to trening w całości otwarty dla kibiców. Nie oznacza to, że kto się w Arłamowie pojawi, będzie miał prawo wejścia na trybuny. PZPN przygotował 800 specjalnych wejściówek, które następnie zostały rozdane dzieciakom z tutejszych klubów.

Adam Nawałka zdradził na poniedziałkowej konferencji prasowej, że podczas zgrupowania wciąż szlifowana będzie taktyka zarówno z czterema obrońcami (bazowa, główna i pierwszego wyboru), ale także z trzyosobowym blokiem obronnym. Jak można słyszeć za kulisami, fantastycznie podczas treningów i meczu kontrolnego spisał się w Juracie Jan Bednarek. Do tego stopnia, że jest on ponoć jednym z wygranych pierwszej części przygotowań do mundialu i rozważa się go jako partnera Kamila Glika i kogoś z dwójki Pazdan-Thiago Cionek w trzyosobowym bloku obronnym. Szanse Bednarka na wyjazd do Rosji są ogromne, tym bardziej że na zgrupowaniu spóźniony pojawi się Marcin Kamiński.

Zaciekła walka stoczy się także o miejsce w formacji ofensywnej. Niezagrożeni są Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik, ale za ich plecami Łukasz Teodorczyk, Kamil Wilczek oraz Dawid Kownacki gonią po bilety, ile sił w nogach. Teraz ponoć krok przed konkurentami jest "Teo" (w sparingu podczas zgrupowania w Juracie strzelił trzy gole), ale do końca zgrupowania jeszcze dużo czasu. Wiele się może zdarzyć. Choć wszyscy mówią o przygotowanej dla piłkarzy murawie jak o arcydziele, w środę Orły Nawałki zaczną ją orać ile sił. Wiedzą, o co toczy się gra.

Źródło artykułu: