Trzeba selekcjonerowi zaufać. Dał na zgrupowaniu szansę młodym piłkarzom, by udowodnili swoją wartość na tle tych, którzy zdaniem kibiców się nie nadają. Skoro nie byli w stanie pokazać, że są znacząco lepsi od będącego bez formy Artura Jędrzejczyka czy podobno słabego Sławomira Peszki, to znaczy, że na wyjazd jeszcze nie zasłużyli. Choć pewnie kiedyś zasłużą. Osobiście żałuję Sebastiana Szymańskiego i Szymona Żurkowskiego, którzy mają papiery na kluczowych piłkarzy kadry w przyszłości. To zgrupowanie i tak było dla nich sporym wyróżnieniem i sygnałem na przyszłość, że są blisko.
Drużyna Adama Nawałki ma swój cykl - rodziła się w bólach, pięknie się rozwinęła i pewnie kiedyś się skończy, prawdopodobnie zaraz po turnieju, bo przecież większość piłkarzy ma swoje lata. A jednak selekcjoner nie chce tego przyspieszać. A drużyna narodowa to też pewien organizm. Nie jest przecież tak, że powołuje się zawodników na podstawie not z ostatniego miesiąca w gazecie. Piłkarze, którzy są bez formy w meczach ligowych, potrafią zaskoczyć na poziomie kadrowym.
Warto brać pod uwagę też jedną rzecz - Polska to nie Niemcy albo Belgia, gdzie w blokach startowych czeka 15 zawodników gotowych do gry. My mamy nie więcej niż kilku zawodników na wysokim europejskim poziomie. Polska liga dziś nie dostarcza zbyt wielu talentów. Ligowe gwiazdy niekoniecznie muszą udźwignąć tzw. poziom międzynarodowy.
Jeśli Sławek Peszko wyjdzie dziś na stadion przy 60 tysiącach widzów, to zagra po swojemu. Nie pęknie. A czy mamy pewność, że nie pęknie Frankowski albo Dawidowicz? Mundial to już nie jest czas na eksperymenty. Jeśli ktoś nie wskoczył do tej pory to będzie miał czas na naukę w kolejnym sezonie, choćby w Lidze Narodów, gdzie będzie okazja sprawdzić się z topowymi przeciwnikami.
Musimy pamiętać, że Nawałka musiałby być w 100 procentach przekonany do zmiany personalnej - tak jak widocznie był w przypadku Rafała Kurzawy, który wygryzł Krzysztofa Mączyńskiego (choć i tu nie bez znaczenia był uraz piłkarza Legii) - ponieważ zabranie kogoś zamiast kogoś to zaburzenie integralności drużyny.
To casus Kazimierza Górskiego z Igrzysk Olimpijskich w Montrealu w 1976 roku. Do ostatniej prostej wydawało się, że na turniej pojedzie młody, wówczas zaledwie 20-letni Zbigniew Boniek. Ostatecznie Górski go nie wziął. Z różnych powodów, jeden z nich był taki, że chciał by grali starzy. Igrzyska w kraju zostały odebrane jako porażka, choć zdobyliśmy srebrny medal.
Nawałka musi dobrze wiedzieć, że wyrwanie zęba może doprowadzić do infekcji całego organizmu. Sławek Peszko i Artur Jędrzejczyk to członkowie grupy i Nawałka zapewne nie chciał robić niezdrowej sytuacji. Ktoś się może śmiać, że to goście od atmosfery, ale zawodnicy - poza tym, że muszą potrafić grać w piłkę - muszą też czuć się dobrze w swoim towarzystwie.
Jerzy Engel w 2002 roku i Paweł Janas cztery lata później pokpili to i cała Polska płakała i złorzeczyła drużynie. Jeśli człowiek uczy się na błędach, to najlepiej uczyć się na cudzych. Adam Nawałka jest mądrzejszy o doświadczenia i błędy swoich poprzedników, dlatego nie zdecydował się na podjęcie zbędnego ryzyka.
ZOBACZ WIDEO Padła kwota za transfer Roberta Lewandowskiego. W grę wchodzą ogromne pieniądze