W czwartek Kamil Glik był w Nicei, gdzie przeszedł badania pod okiem jednego z największych specjalistów od urazów barku. Piłkarz nie chciał rozmawiać z mediami, a jego nastrój sugerował, że mógł zostać pozbawiony złudzeń o wyjeździe na mundial w Rosji. Potem jednak zaczęły pojawiać się informacje, że operacja nie będzie potrzebna i mistrzostwa świata jeszcze nie są stracone.
Ostateczną decyzję mamy poznać w poniedziałek. Wydawało się, że do tego dnia Glik będzie milczał, ale właśnie wszystkich zaskoczył. Środkowy obrońca naszej kadry na Facebooku zamieścił wpis, który tchnął nadzieję w serca fanów.
- Kochani, dziękuję, że jesteście ze mną w tych trudnych chwilach. Na każdym kroku czuję Wasze wsparcie i to daje mi jeszcze większego kopa, żeby walczyć z czasem i kontuzją. Jestem już w Polsce i zrobię wszystko, żeby być dla Was i naszego zespołu w Rosji - pisze Glik (pisownia oryginalna).
Szczególnie ostatnie zdanie napawa optymizmem. To pokazuje, że gracz AS Monaco jeszcze się nie poddał i cały czas walczy o szybki powrót do zdrowia. Już wiele razy udowadniał, że jest jednym z największych twardzieli w ekipie Biało-Czerwonych.
Glik kontuzji nabawił się podczas poniedziałkowego treningu. Dramat rozegrał się w trakcie turnieju w siatkonogę. 30-latek wykonał przewrotkę, po której poważnie uszkodził bark.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Rywal Polaków bez najlepszych piłkarzy. "Nie jest to drużyna, która nas mocno przetestuje"