Zawodnik Boca Juniors Buenos Aires był numerem jeden w zespole Jose Pekermana, jeśli chodzi o obsadę lewej strony obrony. W reprezentacji zadebiutował rok po udanych dla Kolumbii MŚ 2014, więc zbliżający się mundial miał być dla niego imprezą życia. W Rosji jednak nie zagra, ponieważ na piątkowym treningu zerwał więzadło krzyżowe przednie w lewym kolanie.
"Występ na mundialu był moim dziecięcym marzeniem. Czym, o czym marzyłem, odkąd jako kilkuletni chłopiec biegałem boso po ulicach. Ciężko na to pracowałem i niemal do ostatniego dnia mogłem liczyć na udział w mistrzostwach, ale drzwi zatrzasnęły mi się tuż przed nosem. Moje serce rozpadło się na pięćdziesiąt milionów kawałków" - napisał na Instagramie Frank Fabra.
27-latek szuka pocieszenia w historii Radamel Falcao, który z powodu podobnego urazu opuścił MŚ 2014, a który wróci do wysokiej formy: "Moja dusza cierpi, ale wierzę, że Bóg miał taki plan. Będę silniejszy, bo mam z kogo wziąć przykład - Falcao przeżył coś podobnego".
W miejsce kontuzjowanego Fabry trener Pekerman powołał Farida Diaza z paragwajskiej Olimpii Asuncion.
Kolumbia to grupowy rywal reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni zagrają z Los Cafeteros 24 czerwca w ramach drugiej kolejki.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Grzegorz Krychowiak: Kontuzja Kamila Glika to tragedia