Mundial 2018. Maciej Kmita: Cristiano Ronaldo, czyli życie zaczyna się po "30" (komentarz)

Getty Images / Stu Forster / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo
Getty Images / Stu Forster / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo

W meczu z Hiszpanią Cristiano Ronaldo nie tylko pobił bądź wyrównał kilka rekordów mistrzostw świata, ale przede wszystkim udowodnił, że jest zdolny do odegrania głównej roli też na mundialu. Tego brakowało w jego repertuarze.

Strzelając w Soczi trzy gole, Cristiano Ronaldo został czwartym zawodnikiem, który zdobył choć jedną bramkę na czterech różnych mundialach. Przed nim dokonali tego jedynie Uwe Seeler, Pele i Miroslav Klose. Niesamowity Portugalczyk został też najstarszym autorem hat-tricka w historii mistrzostw świata i wreszcie pierwszym w dziejach piłkarzem, który trafił do siatki w aż ośmiu turniejach rangi mistrzowskiej: czterech Euro i czterech mundialach.

W piątek Ronaldo zdobył 82., 83. i 84. bramkę w drużynie narodowej, dzięki czemu na liście najskuteczniejszych piłkarzy w historii zrównał się z legendarnym Ferencem Puskasem - więcej od niego goli w piłce reprezentacyjnej strzelił tylko Irańczyk Ali Daei (109).

To wszystko jednak drugorzędne informacje. Najważniejszy wniosek z piątkowego meczu z Hiszpanią (3:3) jest taki, że Portugalczyk w końcu udowodnił, że jest zdolny do odegrania głównej roli też na wielkiej reprezentacyjnej scenie. Ronaldo jest jednym z najlepszych zawodników w historii futbolu, pięciokrotnym laureatem Złotej Piłki, multirekordzistą Ligi Mistrzów i Realu Madryt, ale, choć trudno w to uwierzyć, to dotąd w chwili próby na mistrzostwach Europy bądź świata częściej rozczarowywał, niż grał pierwsze skrzypce, a swój rewelacyjny dorobek w reprezentacji śrubował przede wszystkim w spotkaniach towarzyskich (17) i eliminacyjnych (50), doprowadzając do łez głównie słabeuszy: Andorę (5), Armenię (5), Łotwę (4), Estonię (4) czy Wyspy Owcze (4).

Do meczu z Hiszpanią w 34 występach na Euro bądź mundialach zdobył 12 bramek i to całkiem przyzwoity bilans, choć i tak zdecydowanie poniżej jego średniej, a na dodatek lista jego ofiar nie robiła jednak żadnego wrażenia. Na dużych imprezach strzelał gole Holandii (3), Czechom (2), Węgrom (2), Ghanie (1), Grecji (1), Iranowi (1), Korei Północnej (1) i Walii (1). W tym samym czasie nie potrafił zdobyć ani jednej bramki w spotkaniach z takimi rywalami jak Brazylia, przeciwko której rozegrał 90 minut, Francja (115), Anglia (240), Hiszpania (245) czy Niemcy (360).

W piątek Ronaldo wypolerował tę małą rysę na swoim pomniku i udowodnił, że potrafi być nie tylko zmorą słabeuszy, ale że jest też zdolny do poprowadzenia drużyny narodowej do sukcesu tak, jak ma w zwyczaju nieść na swoim grzbiecie Real do kolejnych triumfów w Lidze Mistrzów. Występ przeciwko Hiszpanii jest jego najbardziej spektakularnym w reprezentacyjnej karierze. Dotąd za takie uznawano półfinał Euro 2004 przeciwko Holandii (2:1), w którym zdobył bramkę i asystował przy trafieniu Maniche i barażowy dwumecz ze Szwecją o awans do MŚ 2014, w którym strzelił łącznie pięć goli. W jego bogatym CV brakowało takiego wpisu.

Ronaldo jest fenomenem. Dowodów na to jest mnóstwo, a kolejnym jest to, że z pożytkiem dla dyscypliny znalazł receptę na długowieczność. Portugalczyk zaklął rzeczywistość i dla niego piłkarskie życie nie zacięło się po "30", a wręcz przeciwnie - w "wieku chrystusowym" wciąż jest tak dobry, a może nawet lepszy niż jako młodszy piłkarz. Niech przemówią liczby: przed 30. rokiem życia strzelał dla reprezentacji średnio 0,48 gola na mecz (52 w 118), a odkąd jest trzydziestolatkiem, zdobywa 0,96 bramki na spotkanie (32 w 33). Identyczny postęp widać też w jego występach w Lidze Mistrzów: to 0,66 gola na mecz przed 30. urodzinami (72 w 109) wobec 1,09 bramki na spotkanie (48 w 44) po 30. urodzinach.

ZOBACZ WIDEO "Fani od zawsze": Przyjaciele Roberta Lewandowskiego opowiadają nieznane historie z jego życia

Komentarze (0)