Na turnieju w Rosji wprowadzono bodaj najistotniejszą nowinkę sędziowską ostatnich lat, sprawdzony m.in. w Polsce i Niemczech system wideoweryfikacji VAR. Do tej pory arbitrzy główni nie korzystali z VAR-u, a przynajmniej nie dostawali meldunku z wozu, by dokładniej przyjrzeć się sytuacji. Aż do piątego meczu mundialu w Rosji.
W 54. minucie spotkania Francuzów z Australijczykami Joshua Risdon podciął uciekającego Antoine'a Griezmanna. Sędzia Andres Cunha początkowo nie odgwizdał faulu na skraju pola karnego. Zreflektował się po kilkunastu sekundach. Podbiegł do monitora i nie miał wątpliwości - jedenastka. Dodajmy, że jak najbardziej słuszna. Po chwili bramkę z karnego strzelił Griezmann.
Technologia przydała się jeszcze raz w trakcie spotkania. Po uderzeniu Paula Pogby piłka przelobowała Mathew Ryana, odbiła się od poprzeczki i spadła tuż za linią bramkową. System goal-line pomógł arbitrowi, futbolówka całym obwodem znalazła się za kreską. Urugwajczyk dostał sygnał na urządzenie, które nosił na lewym nadgarstku.
Na MŚ 2010 w podobnej sytuacji, nawet bardziej ewidentnej, nie zaliczono bramki. Frank Lampard cieszył się z gola, którego widzieli wszyscy, tylko nie sędzia Jorge Larrionda. Od tego czasu pracowano nad systemem wspomagającym arbitra w takiej sytuacji.
Użycie nowinek technicznych to kolejny przełom w historii mundiali. Poprzednią tak istotną zmianą w pracy rozjemców było wprowadzenie żółtych i czerwonych kartek (MŚ 1970).
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Nasz wysłannik był w strefie mieszanej po wielkim hicie. "Hiszpanie są źli"