Polscy kibice zajęli większość miejsc na stadionie w Moskwie. Mnóstwo biało-czerwonych szalików i flag oraz głośny doping nie pomogły jednak reprezentacji Polski w zwycięskim otwarciu mistrzostw świata. Przegraliśmy z Senegalem 1:2 (TUTAJ przeczytasz relację z tego meczu).
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem po stadionie roznosiło się hasło "jesteśmy u siebie", które fani z Polski powtarzali też podczas trwania meczu. - Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Polska gra! - krzyczeli kibice Biało-Czerwonych, zagłuszając sympatyków piłki nożnej z Senegalu.
- My chcemy gola! - domagali się polscy kibice i na ich nieszczęście w końcu doczekali się bramki. Radości nie było, gdyż piłkę do polskiej bramki skierował przecinający strzał Senegalczyka Thiago Cionek. Piłkarzy Adama Nawałki do szatni odprowadziły gwizdy.
Gdy po bramce M'Baye Nianga w 61. minucie było już 2:0 dla Senegalu, a Polska nie miała pomysłu na wrócenie do meczu, kibicom zaczęły puszczać nerwy. W końcu z trybun można było usłyszeć niecenzuralne okrzyki.
Nastroje fanów nieco poprawiły się po golu Grzegorza Krychowiaka w 86. minucie, ale nie doczekali się odpowiedzi na ich apel "jeszcze jeden, jeszcze jeden". Skończyło się tradycyjnym już "nic się nie stało, Polacy nic się nie stało" i ogromnym niedosytem.
Kolejnym rywalem reprezentacji Polski na MŚ w Rosji będzie Kolumbia. Spotkanie odbędzie się w najbliższą niedzielę.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Senegal. Ostry komentarz prosto z Moskwy. "Drżę przed niedzielnym spotkaniem"
Milik, Cionek, Piszczek, szkoda nawet temat rozwijać.
Krychowiak szkoda gadać bramka nic nie pomogła, Zieliń Czytaj całość