Mundial 2018. Niemcy pewni swego, choć media straszą powrotem do domu

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Niemiec podczas treningu
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Niemiec podczas treningu

Po porażce z Meksykiem (0:1) reprezentacja Niemiec szykuje się do starcia ze Szwecją o być albo nie być na mundialu. Mistrzowie świata zagrają w sobotę w Soczi, posędziuje im Polak Szymon Marciniak.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Soczi Paweł Kapusta

Po jednym z treningów niemieckiej kadry w Soczi do Samiego Khediry podszedł szwedzki dziennikarz. Chciał pomocnikowi wręczyć bilety do domu, bo jak zasugerował - w sobotę dla Niemców może być po herbacie. Khedira do tematu podszedł z uśmiechem, rzucił tylko: - Po złym starcie zadanie będzie trudne, ale wierzę, że będziemy potrzebować biletów na 16 lipca. Czyli dzień po wielkim finale.

Ze szkolnego internatu do sauny

Hirving Lozano strzelił, Meksyk wyszedł na prowadzenie, a Niemcom opadły ręce. Mistrzowie świata w pierwszym występie na mundialu w Rosji bili głową w mur - wykreowali ponad 20 okazji na gole, a rywale - 12. Oddali prawie 20 strzałów na meksykańską bramkę - ale mur nie runął. I w ten właśnie sposób Niemcy pierwszy raz w historii przegrali swój dziewiczy mecz na turnieju, na którym bronią tytułu. W przeszłości obijali Argentynę w 1958 roku (3:1), remisowali z Polską 0:0 w 1978 roku oraz skromnie odprawiali Boliwię 1:0 w 1994.

Rzeczywiście, porażka z El Tri przy jednoczesnym zwycięstwie Szwedów nad Koreą sprawiła, że dla aktualnych mistrzów świata sobotnie starcie może być batalią o być albo nie być w turnieju. Nasi sąsiedzi jak na razie zachowują jednak spokój, patologicznych krzyków zza ściany nie słychać.

Choć niemiecka kadra za swoją bazę pobytową podczas mistrzostw świata w Rosji obrała podmoskiewskie Watutinki, już na pięć dni przed meczem ze Szwecją przyleciała do Soczi. W nadmorskim kurorcie trenowała od wtorku (mecz rozegra w sobotę), zajęcia odbywała w parku olimpijskim ze stadionem Fiszt w tle. Drużyna w tych kilka dni miała się przyzwyczaić do warunków pogodowych panujących w Soczi. Sauna - to momentami określenie idealne w odniesieniu do tego, jak czuje się tu człowiek. Dla Niemców wcześniejszy wyjazd spod Moskwy to też chwila na złapanie oddechu od ich ośrodka pobytowego. Czują się tam ponoć jak w szkolnym internacie.

Zmiany, zmiany(?)

Idąc tym tropem, dla Joachima Loewa to ostatni dzwonek, by na mecz ze Szwecją wymyślić coś nowego, świeższego niż przed kilkoma dniami w meczu z Meksykiem. Niektóre gwiazdy wówczas zawiodły, w niemieckich gazetach oberwało się Mesutowi Oezilowi, drobiącemu po murawie jak gejsza. Mats Hummels i Jerome Boateng zostali przez niektórych dziennikarzy wręcz zdemolowani. Nic dziwnego, skoro momentami na tle zwrotnych jak motorówki zawodników z Meksyku sprawiali wrażenie ogromnych tankowców wchodzących do portu.

Dziennik "Bild" donosił w środę, że podczas treningów w Soczi Joachim Loew ustawiał piłkarzy w wewnętrzne gierki i szukał nowych wariantów taktycznych. Nie wyłączając z tego także testowania ustawienia z trzema obrońcami. Wielce prawdopodobne, że od pierwszej minuty zagra ze Szwecją Jonas Hector, prasa nie wyobraża sobie także kolejnego meczu z Marco Reusem na ławce rezerwowych.

To sytuacja niespotykana zbyt często, więc na pewno warta odnotowania: nieśmiało, bo nieśmiało, ale w Niemczech niektóre redakcje zaczęły się bawić w to, co w Polsce jest niezwykle popularne: wyliczanie matematycznych szans i rozpisywanie wszelkich możliwych wariantów. Piłkarze sprawiają jednak wrażenie pewnych siebie i swoich możliwości.

Z polskiego punktu widzenia mecz będzie jeszcze ciekawszy, bo poprowadzi go trio arbitrów z Polski: Szymon Marciniak, Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Wypada więc liczyć na to, że panowie zaliczą dobre zawody i nikt biletów do domu w sobotni wieczór nie będzie chciał im wręczać. Zaczęli mocno i niech to się nie zmienia.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Ekspert ostro o Argentynie. "Mam nadzieję, że nie wyjdą z grupy!"

Komentarze (0)