Sporo było już na rosyjskim mundialu spotkań, które nie porwały kibiców, ale o tym, które odbyło się w piątkowy wieczór w Kaliningradzie, absolutnie nie można tego powiedzieć! Serbowie wiedzieli, że jeśli wygrają, będą już pewni wyjścia z grupy i zaczęli z niesamowitym animuszem, dzięki czemu już w 5. minucie znaleźli się w raju. Dusan Tadić perfekcyjnie obsłużył Aleksandara Mitrovicia, a napastnik Fulham "przestawił" obrońcę w polu karnym i strzałem głową nie dał szans Yannowi Sommerowi.
Ta bramka uruchomiła karuzelę. Helweci, którzy w 1. serii pokazali się z bardzo dobrej strony i zremisowali z Brazylią (1:1), nie chcieli rozczarować i od razu ruszyli do ataku. Zyskało na tym widowisko, bo momentami dochodziło do totalnej wymiany ciosów. Ekipa Vladimira Petkovicia podejmowała ryzyko, zaś Serbowie ripostowali kontrami.
Przed przerwą mogło być zarówno 1:1 (z 5 metrów wprost w bramkarza uderzył Blerim Dzemaili), jak i 2:0 (tuż przed zejściem do szatni minimalnie chybił Tadić). Ostatecznie piłka do siatki nie wpadła, a to był sygnał przede wszystkim dla selekcjonera Szwajcarów, by poszukać nowych opcji w ataku. Boisko opuścił więc mało widoczny w pierwszej połowie Haris Seferović, a jego miejsce zajął Mario Gavranović.
Nie on jednak wprawił szwajcarskich kibiców w ekstazę. Zrobił to w fenomenalnym stylu Granit Xhaka. Pomocnik Arsenalu wykorzystał niepewną interwencję obrońcy i potężnym, soczystym uderzeniem trafił do siatki obok zasłoniętego Vladimira Stojkovicia. Piłka "siadła" strzelcowi na nodze wręcz perfekcyjnie.
Sytuacja Serbii ze znakomitej zrobiła się już tylko przeciętna, a mając w perspektywie pojedynek z Brazylią w ostatniej kolejce, podopieczni Mladena Krstajicia nie mogli się zadowalać remisem. Musieli jednak uważać, bo Szwajcarzy wyraźnie złapali wiatr w żagle i z upływem czasu stawali się coraz groźniejsi. Kamień z serca spadł kibicom z Bałkanów w 58. minucie, gdy Xherdan Shaqiri odpalił bombę z narożnika pola karnego i trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Potem refleks Stojkovicia sprawdzili jeszcze Breel Embolo i Gavranović.
Helweci zachowali w końcówce więcej sił, mieli ogromną ochotę do atakowania i zrobili wiele, by to spotkanie wygrać. Ich determinacja została nagrodzona w 90. minucie. Gavranović uruchomił Shaqiriego, a ten wykorzystał fatalne ustawienie Dusko Tosicia, uciekł 33-letniemu stoperowi i mając przed sobą tylko bramkarza, pokonał go płaskim uderzeniem.
Ten gol może mieć dla Serbów katastrofalne skutki. Drużyna z Bałkanów straciła bezcenny punkt, pozwoliła, by piątkowy przeciwnik ją wyprzedził i spadła na 3. miejsce w tabeli. Wiele wskazuje na to, że do awansu będzie jej potrzebna wygrana z Brazylią. Szwajcaria natomiast jest wiceliderem i ustępuje Canarinhos tylko gorszą różnicą bramek.
Serbia - Szwajcaria 1:2 (1:0)
1:0 - Aleksandar Mitrović 5'
1:1 - Granit Xhaka 52'
1:2 - Xherdan Shaqiri 90'
Składy:
Serbia: Vladimir Stojković - Branislav Ivanović, Nikola Milenković, Dusko Tosić, Aleksandar Kolarov, Nemanja Matić, Luka Milivojević (81' Nemanja Radonjić), Dusan Tadić, Sergej Milinković-Savić, Filip Kostić (64' Adem Ljajić), Aleksandar Mitrović.
Szwajcaria: Yann Sommer - Stephan Lichtsteiner, Fabian Schaer, Manuel Akanji, Ricardo Rodriguez, Valon Behrami, Granit Xhaka, Xherdan Shaqiri, Blerim Dzemaili (73' Breel Embolo), Steven Zuber (90+3' Josip Drmić), Haris Seferović (46' Mario Gavranović).
Żółte kartki: Sergej Milinković-Savić, Luka Milivojević, Nemanja Matić, Aleksandar Mitrović (Serbia) oraz Xherdan Shaqiri (Szwajcaria).
Sędzia: Felix Brych (Niemcy).
Widzów: 33 167.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Mirosław Żukowski: Adam Nawałka zawiódł, ale się nie skompromitował