W sobotni wieczór Jimmy Durmaz stał się momentalnie dla Szwedów wrogiem publicznym numer 1. 29-letni zawodnik tureckiego pochodzenia pojawił się na murawie w spotkaniu przeciwko Niemcom z ławki rezerwowych i zaprezentował się przy tym wręcz fatalnie. Durmaz tracił piłki, gubił krycie, nie pokazywał walorów motorycznych. Te kwestie kibice mogliby zawodnikowi wybaczyć, lecz wtedy nadeszła 94. minuta spotkania.
Wówczas Szwed niepotrzebnie faulował tuż przed skrajem pola karnego napastnika rywali Timo Wernera. Rzut wolny podyktowany przez arbitra Szymona Marciniaka został zamieniony na bramkę przez Toniego Kroosa. Dzięki temu trafieniu mistrzowie świata wyrwali na stadionie w Soczi 3 punkty. Taki rezultat sprawił, iż Skandynawowie potrzebują do awansu najprawdopodobniej zwycięstwa w ostatnim meczu grupowym przeciwko Meksykanom.
W przypadku remisu przeciwko "Die Mannschaft" wymagany był jedynie podział punktów. Durmaz po spotkaniu z Niemcami otrzymał od rodaków wiele gróźb. W internecie pojawiały się anonimowe opinie, iż do kraju piłkarz wróci. Ale bez głowy. Wielu winiło przy tym jego tureckie korzenie. - Rozumiemy rozczarowanie po porażce w ostatnich sekundach. Jednak bardzo ważne, aby zmierzyć się z bólem po przegranej z odpowiednią temu godnością - opowiadał wspomniany Sjostrand.
Szwedzki działacz przekazał tamtejszym mediom informację, iż sprawa została już zgłoszona na policję. - W ten sposób przekazujemy Jimmy’emu nasze wsparcie. Może on aktualnie skupić się jedynie na futbolu. Chciałbym jednocześnie powiedzieć, że cieszy mnie fakt, iż zdecydowana większość fanów kibicuje naszemu zespołowi oraz nie jest w jakikolwiek sposób zaangażowana w ten konflikt.
Jest to kolejny gest poparcia w kierunku zewsząd krytykowanego Durmaza. Jego kolega z linii pomocy Albin Ekdal mówił w rozmowie z tabloidem "Aftonbladet": - Nie powinniśmy winić Jimmy'ego. Wygrywasz oraz przegrywasz jako zespół. Jeszcze bardziej wyraziste słowa padły z ust Ebba Buschy Thora, lidera opozycyjnej w kraju partii Chrześcijańsko-Demokratycznej, który stanowczo potępił akt przemocy wobec zawodnika i napisał, iż "liczy na wielki powrót piłkarza w starciu z Meksykiem".
Mecz przeciwko drużynie ze strefy CONCACAF rozpocznie się w środę o godzinie 16 na stadionie w Jekaterynburgu. W równolegle rozgrywanym spotkaniu Niemcy podejmą jedenastkę Korei Południowej. Oba starcia zadecydują o tym, kto zakończy zmagania w grupie F na pierwszych dwóch miejscach. Na ten moment żaden zespół nie może jeszcze świętować awansu. Żaden też nie stracił matematycznych szans na grę w 1/8 finału.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Czas na rozliczenie Adama Nawałki. "Potrzebne są głębokie zmiany"