"Chcę powiedzieć wszystkim, że mam się dobrze. W trakcie spotkania bolała mnie szyja. Doznałem dekompensacji (przejściowe zaburzenia równowagi - przyp. red.)" - napisał Diego Maradona w mediach społecznościowych.
"Już w przerwie zostałem zbadany przez lekarza, który polecił mi wrócić do hotelu. Nie mogłem jednak wyjść ze stadionu. Miałem nie obejrzeć tego meczu do końca? Dziękuje wszystkim za wsparcie i wysyłam wam pocałunek" - kontynuował świetny przed laty piłkarz.
Dziennik "Ole" poinformował natomiast, że wbrew wcześniejszym doniesieniom, legendarny piłkarz nie trafił do szpitala. Po badaniu lekarzy jeszcze na stadionie (sprawdzono między innymi puls), wrócił do hotelu. Najprawdopodobniej Maradona miał mocno podwyższone ciśnienie.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Kadrowicze oglądają pozostałe mecze. Glik kibicuje Francji, Fabiański pod wrażeniem Chorwacji
W sieci, po zakończeniu spotkania, szybko zaczął krążyć filmik, na którym dwie osoby pomagają piłkarzowi opuścić trybuny stadionu, ponieważ nie był on w stanie zrobić tego o własnych siłach.
Está para debutar en @elchiringuitotv pic.twitter.com/EWyTkWOMym
— El Chirincirco TV (@ElChirincirco) 26 czerwca 2018
W ogóle w trakcie pojedynku Argentyny z Nigerię Maradona zachowywał się dziwnie. Gdy Lionel Messi strzelił bramkę na 1:0 dla Albicelestes 57-latek dziękował niebiosom, gestykulował i nie był w stanie usiedzieć w miejscu. Później kamery pokazały, jak uciął sobie drzemkę. Z kolei po golu na 2:1 dla Argentyny wykonywał obraźliwe gesty w kierunku boiska.
Triumf z Nigerią i porażka Islandii z Chorwacją (1:2) pozwoliły Argentynie awansować do 1/8 finału MŚ w Rosji. O ćwierćfinał aktualny wicemistrz globu powalczy z wicemistrzem Europy Francją.