Szkoleniowiec "Die Mannschaft" nie krył swojego rozgoryczenia po kazańskiej klapie i największym upokorzeniu w historii niemieckiej piłki nożnej. - Biorę na siebie odpowiedzialność za ten wynik. W szatni nie byliśmy w stanie wykrztusić nawet słowa - skomentował na szybko popularny "Jogi".
- Ciężko wytłumaczyć tą porażkę. W pełni zasłużyliśmy na odpadnięcie już po fazie grupowej. Zabrakło nam absolutnie wszystkiego - pewności siebie, dynamiki oraz pomysłu na grę.
- W szatni wielokrotnie powtarzaliśmy, że powtórzenie sukcesu z Brazylii to potwornie trudna sztuka. Pierwsze ostrzeżenie powinno przyjść już po przegranej z Meksykiem. Klęskę ponieśliśmy dziś nie tylko my, ale cały niemiecki futbol. Teraz muszę się z tym przespać, a jutro zmierzyć się z tą porażką.
58-letni szkoleniowiec poprowadził drużynę narodową naszych sąsiadów przez ostatnie 12 lat. W 165 meczach zwyciężył 109 razy, 29 razy remisował, a 27 razy schodził z boiska pokonany. Pomimo przedłużenia kontraktu do 2022 roku, jeszcze bezpośrednio przed rosyjskim czempionatem, Joachim Loew nie jest pewien swojego dalszego losu. - Nie jestem w tej chwili w stanie odpowiedzieć, czy na pewno odejdę. Za kilka godzin początkowe emocje nieco opadną i dopiero wówczas przyjdzie czas na racjonalne decyzje.
Absolutnie nikt nie spodziewał się takiej katastrofy obrońców tytułu. Okazuje się, że klęska Francji w 2002 roku podczas turnieju w Korei i Japonii zapoczątkowała klątwę, z którą zmagali się wszyscy czempioni globu z Europy - w kolejnym mundialu obrońca trofeum odpada w fazie grupowej. W 2010 oraz 2014 roku Włosi oraz Hiszpanie również pojechali do domu po trzech grach grupowych.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Korea Południowa - Niemcy: gol Kim Young-Gwona na 1:0 po interwencji VAR (TVP Sport)
{"id":"","title":""}