Mundial 2018. Urugwaj lepszy od Portugalii, Edinson Cavani wykopał Cristiano Ronaldo z mistrzostw świata!

Dwa różne to kościoły, z dwoma różnymi bogami, ale tego wieczora w takich samych, żałobnych barwach. Sobota to czarny dzień nie tylko dla Leo Messiego, ale także Cristiano Ronaldo. Portugalia przegrała 1:2 z Urugwajem w 1/8 finału MŚ i wraca do domu!

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
piłkarze reprezentacji Urugwaju PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Urugwaju

Z Soczi Paweł Kapusta

W powietrzu czuć już rakietowe paliwo, murawa płonie, drużyny wytaczają najcięższe działa i walą do siebie bez kalkulacji i niskiego pressingu. Chłopcy w krótkich majtkach zakończyli zabawę w mundial i po fazie grupowej rozjechali się do domów, a w Rosji wystartowały zawody grubych ryb. Francuzi i Argentyńczycy w pierwszym meczu 1/8 finału mistrzostw świata poprzeczkę zawiesili wysoko, Urugwajczycy i Portugalczycy nie chcieli być gorsi.

To była jedna z najpiękniejszych akcji tych mistrzostw. Edinson Cavani zagrał bardzo długą piłkę do Luisa Suareza, zawodnik Barcelony ściął do środka i bardzo ostro dośrodkował w pole karne. Cavani, jakby się teleportował albo posiadał umiejętność bilokacji, bo już tam frunął, już odpalał rakietę. Rui Patricio nie miał szans, było 1:0 dla Urugwaju. Sektory zajmowane przez fanów w błękitnych koszulkach zwariowały ze szczęścia.

Był kiedyś, w sumie niedawno, mecz na wielkim turnieju o podobnym początku: Portugalczycy jeszcze w tunelu, przed pierwszym gwizdkiem, sprawiali wrażenie niebywale pewnych siebie, a już po kilku minutach musieli podnosić się z desek. Przegrywali 0:1, ich udział w dalszej części fazy pucharowej wisiał na włosku. Ostatecznie spotkanie - dobrze przez wszystkich nad Wisłą kojarzone, bo chodzi o ćwierćfinał Euro przeciwko Polsce - wygrali i pomknęli po trofeum.

W sobotni wieczór na stadionie w Soczi Urugwaj wzorem Biało-Czerwonych już na początku wyprowadził celny cios, po czym postawił na swoją ulubioną grę: murowanie bramki i szukanie gry z kontry. A potrafią to przecież robić, jak żadna inna drużyna na tym turnieju. Urugwaj do meczu z Portugalią przystępował przecież jako jedyna ekipa, która dotychczas nie straciła na mundialu choćby jednego gola. Byli szczelni jak ortalion, nic nie przepuszczali. Aż do gola Pepe w 55. minucie na 1:1. Urugwaj to jednak niebywała konsekwencja. Niedługo później Cavani dostał piłkę w lewej części pola karnego, przymierzył, uderzył od razu po długim słupki było 2:1. Choć Portugalczycy szukali wyrównującego gola do ostatnich sekund (po ostatniej akcji domagali się interwencji systemu VAR za potencjalne zagranie piłki ręką - niesłusznie), ta sztuka im się nie udała.

To pytanie krąży po świecie od lat, wraca z częstotliwością rozgrywania wielkich turniejów piłkarskich. Jak to możliwe, że tak mały kraj, z odrobinę ponad trzema milionami mieszkańców, dysponuje tak znakomitą, niesamowitą, piłkarską kadrą narodową? Tym bardziej przecież, że tamtejsza liga - mówiąc bardzo delikatnie - nie należy do najsilniejszych w Ameryce Południowej, a w większości klubów problemem nie jest wcale wydawanie wielkich pieniędzy, a raczej zapewnienie piłkarzom ciepłej wody w szatni. Odpowiedź jest prosta, zawiera się w jednym urugwajskim powiedzeniu: "Inne państwa mają historię. My mamy futbol"!

I rzeczywiście, Urugwaj cały jest futbolem. Gra się tam na każdym skwerze, w każdej wolnej chwili. Kluby z kolei są nastawione na "produkcję" zawodników i szybką sprzedaż. Wystarczy rzucić okiem na kadrę, którą przywiózł do Rosji Oscar Tabarez: 23 piłkarzy do dyspozycji i tylko dwóch kopiących piłkę w ojczyźnie. Reszta została spieniężona za młodu i wcale nie za zawrotne pieniądze. Edinson Cavani - dziś megagwiazda Paris Saint-Germain - trafił z Danubio FC do Palermo we Włoszech za pięć milionów euro i była to kwota jak na urugwajskie warunki astronomiczna. Diego Godin, dziś gwiazda Atletico Madryt, trafił z Nacionalu do Villarreal za 800 tysięcy euro, a Luis Suarez, strzelec Barcelony, przeszedł z tego samego klubu do Groningen za takie same, śmieszne pieniądze. Młodzi jadą do Europy, ogrywają się w najlepszych ligach, a później z ich doświadczenia korzysta pierwsza kadra.

Tym razem mocno obiła Portugalię, przecież aktualnego mistrza Europy. Ekipę z Cristiano Ronaldo w składzie. Człowieka, który w futbolu wygrał prawie wszystko. Prawie, bo wciąż tliła się w nim nadzieja na wzniesienie pucharu po finale mistrzostw świata. W Rosji była to chyba dla niego ostatnia szansa, choć kto wie, może za cztery lata wiek wciąż nie będzie mu przeszkadzał. Mało to jednak prawdopodobne.

Urugwaj w ćwierćfinale, który odbędzie się 6 lipca w Niżnym Nowogrodzie, zagra z Francją.

Urugwaj - Portugalia 2:1 (1:0)
1:0 - Edinson Cavani 7'
1:1 - Pepe 55'
2:1 - Edinson Cavani 62'

Składy:


Urugwaj: Fernando Muslera - Martin Caceres, Jose Gimenez, Diego Godin, Diego Laxalt - Nahitan Nandez (80' Carlos Sanchez), Lucas Torreira, Matias Vecino, Rodirgo Betancur (63' Christian Rodriguez) - Luis Suarez, Edinson Cavani (73' Cristhian Stuani).

Portugalia: Rui Patricio - Ricardo Pereira, Pepe, Jose Fonte, Raphael Guerreiro - Bernardo Silva, Ricardo Carvalho, Adrien Silva (65' Ricardo Quaresma), Joao Mario (84' Manuel Fernandes) - Goncalo Guedes (73' Andre Silva), Cristiano Ronaldo.

Żółte kartki: Ricardo Quaresma (Portugalia).

Awans:
Urugwaj.

Sędzia: Cesar Ramos (Meksyk).

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Sylwia Dekiert: Myślę, że Nawałka nie pozostanie na stanowisku. Nie dlatego, że był złym trenerem
Czy według Ciebie Urugwaj stać na sprawienie niespodzianki i wygranie mistrzostw świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×