Argentyna zawiodła tysiące swoich kibiców, którzy uwierzyli, że ich reprezentację stać nawet na mistrzostwo świata. Mundial jednak boleśnie zweryfikował oczekiwania. Najpierw były męczarnie w fazie grupowej, potem w 1/8 finału Francja wygrała 4:3. To skłoniło niektórych graczy do zastanowienia się nad swoją przyszłością w drużynie narodowej.
Pierwszy swoją decyzję ogłosił Javier Mascherano. Były pomocnik Barcelony kończy przygodę z kadrą. Niedługo później w jego ślady poszedł Lucas Biglia.
- Najwyższy czas, by usunąć się w cień. Trzeba być uczciwym wobec siebie. Jest nowe utalentowane pokolenie i najwyższy czas, by przejęli oni władzę w reprezentacji - tłumaczył 32-letni pomocnik.
Piłkarz Milanu na rosyjskich boiskach wystąpił tylko raz. W pierwszym meczu z Islandią (1:1) wyszedł w pierwszym składzie, a potem już nie dostał szansy od selekcjonera Jorge Sampaolego.
Biglia w drużynie narodowej zadebiutował 9 lutego 2011 roku. Przez siedem lat rozegrał 58 meczów w koszulce Argentyny.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Zagraniczny trener reprezentacji Polski to zły pomysł? "Nie będzie miał czasu sprawdzić piłkarzy"
reszta z obecnych won