To był dobry okres, Adama Nawałkę należy pożegnać z należnymi mu honorami. Wiele osób chciało, żeby został na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski, ale naprawdę nie miało to najmniejszego sensu.
Należy na pewno Nawałkę docenić za wszystko, co zrobił. Selekcjoner bardzo dobrze wykorzystał chwilowy wzrost znaczenia naszych zawodników za granicą. Oczywiście miał dużo szczęścia. Życiową formę za jego kadencji uzyskali Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik, Kamil Glik i Kamil Grosicki. Nawałka miał na ich formę minimalny wpływ. Pracował, mając na pewno większy komfort pracy niż jego poprzednik. Ale też trzeba umieć nie zepsuć. I on to umiał. Jeszcze podczas EURO 2016 doskonale wyczuwał możliwości polskiej drużyny. Osiągnął sukces, z Polakami liczyli się wszyscy. Zresztą Nawałka, trzeba przyznać, nie tylko nie przeszkadzał, ale też pomógł.
Odkrył dla drużyny Krzysztofa Mączyńskiego, Michała Pazdana, rozwiązał problem na lewej obronie, znalazł sposób na grę bez "dziesiątki" i przede wszystkim potrafił wykorzystać Roberta Lewandowskiego. Dał mu opaskę kapitańską, pokazał, że jest ważny i nagle "Lewy" zaczął ten wózek ciągnąć.
Ale przyszedł kryzys i runął mit "Nawałki cudotwórcy". Piłkarze byli znacznie słabsi niż dwa lata wcześniej, selekcjoner zaczął mieszać w składzie, nie reagował na niepokojące sygnały, nie wyciągał właściwych wniosków, zmieniał taktykę pod swoje widzimisię wbrew możliwościom piłkarzy. Przecież mecz z Senegalem, który przypieczętował jego los, został przegrany zarówno w sferze mentalnej jak i taktycznej. A więc zawiodło wszystko to, co mieliśmy.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Nawałka na tle innych polskich selekcjonerów. "W historii to jest trener jeden z wielu"
Z Kolumbią zobaczyliśmy drużynę walczącą, ale bezradną. I może byśmy się z tym pogodzili, gdyby nie fakt, że na mundialu walczyli też inni. Następnego dnia po naszej klęsce odpadły Maroko i Iran. Obie drużyny pokazały, jak wygląda walka do upadłego. Jak można przeciwstawić wolę gry jakości piłkarskiej Hiszpanii i Portugalii.
Nie ma wątpliwości, że Adam Nawałka w decydującej próbie zawiódł. Wszedł dość wysoko, ale spadł w przepaść. Gdyby dziś PZPN zdecydował się powierzyć mu stanowisko na kolejne dwa lata, byłoby to błędem. Nawałka nie umiał przyznać się do własnych błędów, do końca robił dobrą minę do złej gry. Mieliśmy więc bezbłędnego selekcjonera, świetnych piłkarzy, znakomite przygotowania i tylko złą rzeczywistość.
Tak to nie powinno działać. Żeby jednak było jasne, nie oczekiwałem od selekcjonera, żeby założył worek pokutny. Za dużo dał nam radości. Sam prawie płakałem po wygranej ze Szwajcarią w Saint Etienne w 2016. Dla mnie, wychowanego na latach 90., pamiętającego głównie klęski, był to czas wyjątkowy. Na wygraną z Niemcami czekałem całe życie. I za to Nawałce dziękuję, tego nigdy nie zapomnę.