Jedyną bramkę Belgowie stracili po tym, jak rzut rożny na gola zamienił Samuel Umtiti. Francuski obrońca wygrał walkę o piłkę z Marouane Fellainim w 51. minucie. Jednak poza tą sytuacją, zdaniem trenera Czerwonych Diabłów, jego zespół zostawił serce na boisku.
- To była kwestia detali. Niestety dla nas zadecydowała jedna sytuacja, jeden stały fragment. Można było się spodziewać zaciętego meczu. Kluczem do zwycięstwa okazało się jedno dotknięcie, może też trochę posiadanie piłki. Ale i tak w moim odczuciu postawa moich piłkarzy była znakomita. Nie można było się do niczego przyczepić - uważa Roberto Martinez.
Z pewnością nikt nie może powiedzieć, że dla reprezentacji Francji potyczka z Belgią była łatwa. Ekipa trenera Martineza walczyła do samego końca doliczonego czasu gry o każdy metr na boisku.
- Chcieliśmy awansować do finału. Piłkarze pokazali skupienie i wolę walki. Ale po takim wyniku mamy prawo być rozczarowani. Trzeba zrozumieć, że w futbolu raz się przegrywa, raz się wygrywa. Ale jeśli się przegrywa, jak my tego wieczora, to nie można mieć pretensji. Walczyliśmy do ostatniej sekundy, o każdy stały fragment gry, każdy centymetr boiska - podkreślił szkoleniowiec belgijskiej kadry.
Dla tej drużyny przygoda z rosyjskim mundialem się nie kończy. Wciąż jeszcze Belgia ma szansę przywieźć z Rosji medal, co z pewnością byłoby i tak ogromnym osiągnięciem dla tego pokolenia piłkarzy.
- Takie szczegóły decydują w półfinale MŚ. Musimy zapomnieć o tym, bo przecież mamy jeszcze mecz przed sobą. Ci piłkarze nie zasługują na to, by wyjechać z mundialu z pustymi rękami - podkreślił Martinez.
Spotkanie o brąz odbędzie się w sobotę, 14 lipca w Sankt Petersburgu. Belgowie zmierzą się w nim ze słabszym z pary Anglia - Chorwacja.
ZOBACZ WIDEO Polaków zawiodło przygotowanie fizyczne. "Każdy robi badania. Sztuką wyciągnąć wnioski"