Z Moskwy Mateusz Skwierawski
Shearer, Platt, Pearce, Gascoigne, Sheringham - tę piątkę Terry Venables wyznaczył do wykonywania rzutów karnych w meczu z Niemcami. W 1996 roku Anglia walczyła o awans do finału mistrzostw Europy i pierwszą wygraną w tym turnieju. Wszyscy piłkarze, których wskazał Venables, w konkursie jedenastek nie zawiedli. Ale jako że niemieccy zawodnicy również żadnego rzutu karnego nie zmarnowali, rozpoczęła się szósta kolejka.
Do piłki podszedł 25 letni piłkarz Aston Villi. Gareth Southgate był wyraźnie przejęty. Szybko ustawił piłkę jedenaście metrów przed Andreasem Koepke, wziął rozbieg, nawet się nie zatrzymał tylko od razu ruszył i kopnął. Strzał był lekki, w stronę środka bramki. Koepke rzucił się w prawo i obronił. Za chwilę Andreas Moeller trafił i Niemcy awansowali. W finale z Czechami wygrali 2:1.
Minęły dwadzieścia dwa lata i ten sam człowiek jest w tym samym miejscu. Southgate w środę jako trener reprezentacji Anglii zagra z Chorwacją o finał mistrzostw świata. Na Wyspach nikt się tego nie spodziewał. - Od tej drużyny nikt nie wymagał czegoś więcej niż ćwierćfinału. To miał być nasz sufit - mówi Richard Tanner z "Daily Express".
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Mocne słowa eksperta. "Rosjanin kojarzy się z człowiekiem, który bierze doping"
To dlatego Anglicy zwariowali na punkcie swojej drużyny. W kraju hitem stała się piosenka "football is coming home". Utwór został skomponowany ponad osiem tysięcy dni temu, w 1996 roku po udanym Euro. Tekst miał wydźwięk pozytywny: że piłka nożna w Anglii się odradza i wraca do miejsca, w którym się narodziła. Szybko jednak, po późniejszych słabych wynikach drużyny, kibice wykorzystywali piosenkę do szydzenia z gry reprezentacji. Dziś znowu jest w Anglii na szczycie listy przebojów. Fani śpiewają ją z dumą.
- Przez ponad dwadzieścia lat nie mogłem jej słuchać - mówi Southgate. - Mam nieco inne odczucia słysząc ten utwór, ale miło, że kibice śpiewając tę piosenkę znowu są zadowoleni - komentuje. Hasło przewodnie tych mistrzostw podchwyciły nawet linie lotnicze "British Airways". Na swoim profilu na Twitterze zamieściły bilet z nazwą pasażera "football", a lot z Moskwy do Anglii zaadresowały "from home".
Tamtejsze media porównują obecną drużynę do tej z 1966 roku, która na własnych boiskach została mistrzem świata jedyny raz w historii. Southgate nie uważa, że półfinał mundialu to maksimum tego zespołu. - Mamy wschodzących liderów. Jesteśmy grupą chłopaków cieszących się piłką. I gwarantuje: to dopiero początek. Jestem przekonany, że moi zawodnicy zagrają z Chorwacją tak pewnie jak w poprzednich spotkaniach - zapewnia. Mecz na Łużnikach ma obejrzeć aż 10 tysięcy brytyjskich kibiców.
Przed półfinałem trener Anglików nie ma powodów do zmartwień. Uraz pachwiny wyleczył Jamie Vardy i trener może skorzystać ze wszystkich zawodników. W tygodniu dbał o utrzymanie dobrej atmosfery. Na jednym z treningów kazał piłkarzom rzucać do siebie dmuchanym kurczakiem. - Nasi trenerzy od przygotowania fizycznego próbują odejść od rutyny. To było bardzo profesjonalne ćwiczenie! - żartował.
A Chorwacja ma swoje problemy. Po morderczym boju w ćwierćfinale z Rosją, dogrywce i serii rzutów karnych, dwóch kluczowych zawodników narzeka na urazy. Kontuzji kolana doznał Sime Vrsaljko i tu sytuacja jest skomplikowana. Dzień przed spotkaniem z Anglią Vrsaljko nie trenował i najpewniej nie zdoła się wyleczyć i mecz zacznie na ławce rezerwowych. Lepiej czuje się Danijel Subasić. Bramkarz w ćwierćfinałowym spotkaniu z gospodarzami narzekał na ból mięśnia czworogłowego, z trudem dotrwał do końca spotkania.
- Za nami pięć trudnych spotkań, przed nami kolejne dwa, postawię na zawodników zdrowych. Będę się jeszcze przyglądał zawodnikom, którzy mają problemy zdrowotne, ale w trudnych przypadkach nie chcę ryzykować - komentuje trener Zlatko Dalić. Subasić ma być jednak gotowy do gry od początku.
Początek meczu Anglii z Chorwacją o godzinie 20.