Z Sankt Petersburga Paweł Kapusta
Znów to zrobił. Piłkę wypieścił, ustawił w narożniku boiska, przyjrzał się dokładnie partnerom. Wymierzył idealnie, kopnął w punkt. Chwilę później siedząca za belgijską bramką grupa kilkuset kibiców w niebieskich trykotach wydała z siebie okrzyk radości, bo futbolówka tkwiła już w siatce. Głowę do idealnego zagrania przyłożył Samuel Umtiti, było 1:0 dla Francji.
Wiele mówiło się w ostatnich dniach o fenomenie Kyliana Mbappe. O młodzieńcu, który lada moment podbije świat, na futbolowe szczyty nie tyle się wdrapie, co wbiegnie nadludzkim sprintem. Tyle tylko że to nie Mbappe ciągnął francuski zespół od ćwierćfinału aż po sam finał. To genialny Antoine Griezmann. Urugwajowi nie tylko strzelił, ale także asystował koledze. To Griezmann przystawił także swój stempel jakości do cierpienia Belgów. Mbappe momentami czarował, starał się wypracowywać sytuacje kolegom, ale w każdej z nich czegoś brakowało. A to wykończenia, a to mocy.
O jednych i drugich przed meczem napisano wszystko. O Belgii, że to złote pokolenie w końcu dojrzało do walki o trofea, że nie paraliżuje ich stawka mistrzowskiego meczu, że jeśli można na mundialu pokonać Brazylię - w obojętnie jakiej formie by się Canarinhos nie stawili na mistrzostwach - to można pokonać każdego. Na dodatek, jeśli ma się w składzie będącego w znakomitej formie Edena Hazarda, zadziwiającego Romelu Lukaku i swobodnego, zwiewnego Kevina De Bruyne, to można wszystko. O Francuzach: że dysponują porażającą mocą ofensywną, że dokładają jakość w defensywie. No i po porażce w wielkim finale "własnego" Euro wiedzą już, jakich błędów nie popełniać. Wszystko wiedzieliśmy, pałeczka była po stronie zawodników.
A w pierwszych minutach meczu można było odnieść wrażenie, że po pałeczkę nikt nie chciał sięgnąć. Badanie terenu, gra pasywna, cisza i wyczekiwanie na trybunach. Później ruszyli Belgowie: raz po raz Eden Hazard wrzucał na karuzelę nieprzyjemnych wrażeń Benjamina Pavarda. Jeden strzał - obok słupka. Drugi strzał - w sobie tylko znany sposób wybroniony przez Hugo Llorisa. Trzeci strzał - obita głowa francuskiego obrońcy i tylko rzut rożny. Jak na złość: nic nie chciało wpaść.
Didier Deschamps, selekcjoner reprezentacji Francji, doskonale zna smak półfinału mistrzostw świata. Był przecież kapitanem Trójkolorowych, gdy na Stade de France bił się wraz z kumplami z Chorwacją. W meczu, który po pierwszej połowie zaczął się Francuzom niebezpiecznie wymykać z rąk. Tuż po przerwie Davor Suker strzelił przecież na 0:1, trybuny ucichły, a cały kraj wstrzymał oddech. Wówczas wszystko na swoje barki wziął Lillian Thuram, nieznany wcześniej ze strzeleckich popisów. Tuż po tym, jak trafił na 2:1, uklęknął tylko i wykonał słynny gest zdzwienia. Deschamps musiał te chwile mieć w pamięci, gdy Griezmann dośrodkowywał, a Umtiti strzelał na 1:0. Przecież to piłkarz, który w kadrze wiele goli dotychczas nie strzelił. A ważnych? Zero. Ten w Sankt Petersburgu był pierwszy. Na wagę finału mistrzostw świata.
Druga połowa nie była pięknym widowiskiem, jak zresztą cały ten mecz. Na początku spotkania można było odnieść wrażenie, że drużyny boją się otworzyć, boją się stracić gola, bo później może być już po zabawie. I było, Francuzi nie dali się zranić - mimo zaciekłych, belgijskich prób.
Francja zagra w wielkim finale w Moskwie, który odbędzie się 15 lipca. Przeciwnikiem Trójkolorowych będzie zwycięzca drugiego półfinału: Anglia - Chorwacja. Belgom pozostaje walka o trzecie miejsce (14 lipca, znów w Sankt Petersburgu).
Francja - Belgia 1:0 (0:0)
1:0 - Samuel Umtiti 51'
Składy:
Francja: Hugo Lloris, Benjamin Pavard, Raphael Varane, Samuel Umtiti, Lucas Hernandez - Paul Pogba, N'Golo Kante - Kylian Mbappe, Antoine Griezmann, Balise Matuidi (86' Corentin Tolisso) - Olivier Giroud (84' Steven Nzonzi).
Belgia: Thibaut Courtois - Toby Alderweireld, Vincent Company, Jan Vertonghen - Nacer Chadli (91' Michy Batshuayi), Mousa Dembele (60' Dries Mertens), Axel Witsel, Marouane Fellaini (80' Yannick Carrasco), Kevin De Bruyne - Romelu Lukaku, Eden Hazard.
Żółte kartki: N'Golo Kante, Kylian Mbappe (Francja), Eden Hazard, Toby Alderweireld, Jan Vertonghen (Belgia).
Sędzia: Andres Cunha (Urugwaj).
ZOBACZ WIDEO Polska pójdzie za światowym trendem? "Szukajmy młodego faceta, byłego polskiego piłkarza"