Wszystko przez parę metrów kwadratowych flagi Palestyny, którą Diyae próbował wnieść na stadion Łużniki w Moskwie podczas meczu Maroka z Portugalią (0:1). - Dlaczego właśnie tego kraju? Jestem z Maroka, mieszkam w Irlandii, ale dla Palestyny walczę. Choć może to za duże słowo. Jestem pacyfistą. Po prostu szkoda mi ludzi, którzy nie mają własnego skrawka ziemi.
Jak wyjaśnia, jego wsparcie przede wszystkim polega na dofinansowaniu budowy szkół oraz szpitali.
Są to proste gesty, które według Diaye "pomagają niewinnym ludziom w czasach, gdy morduje się ich bliskich". Tylko podczas pokojowego przemarszu, który nawoływał do odzyskania ziem wcześniej należących do Palestyny, izraelskie służby zabiły w marcu 17 osób. Diyae miał pomysł, jak uczcić pamięć poległych. Na największej międzynarodowej scenie w tym roku, czyli mundialu. - Otrzymałem karnet na grupowe spotkania Maroka, więc postanowiłem to wykorzystać. Nie chciałem zrobić nic wielkiego. Uznałem, że flaga Palestyny na trybunach wystarczy.
Każdy kibic, który chce wnieść na stadion transparent powyżej wymiarów 2x1,5 metra musi go zgłosić do odpowiedniego organu FIFA i otrzymać zgodę. Diyae oczywiście rozpoczął całą procedurę, ale jej nie dokończył. FIFA nie odpowiedziała na żadną z jego próśb. - Zobacz na te maile. Przecież próbowałem wszystkiego - krzyczy Diyae wymachując przede mną skanami jego korespondencji.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Mocne słowa eksperta. "Rosjanin kojarzy się z człowiekiem, który bierze doping"
"FIFA to rasizm"
Skoro nie dało się po dobroci, Marokańczyk postanowił działać nielegalnie. I schował flagę pod kurtkę, a na stadionowych bramkach nikt tego nie zauważył. Opowiada: - Zaczęło się świetnie, to fakt. Wniosłem flagę na trybuny. Lecz gdy tylko rozwiesiliśmy ją z marokańskimi oraz rosyjskimi kibicami, zaczęli do mnie podchodzić stewardzi i próbowali mi ją wyrwać.
I kontynuuje: - Próbowano mnie zastraszyć i wyrzucić ze stadionu. A przecież - jestem tego pewien - stewardzi nie mieli informacji, kto posiadał zezwolenie na wniesienie flagi, a kto nie. Powiedzieli mi więc, że chodzi o to, iż jest to właśnie flaga Palestyny. FIFA nie pozwala jej pokazywać na mundialowych stadionach. W takim razie bardzo mi przykro, ale FIFA jest rasistowską organizacją - denerwuje się Diyae.
Stewardzi tłumaczyli mu też, iż na turnieju nie ma pozwolenia dla symboli państw, które nie grają w mistrzostwach. Marokańczyk nie poddawał się i pokazał rozwieszone na trybunach flagi Salwadoru i Indii. Wtedy Rosjanie poinformowali go, że przepis obowiązuje nieuznawane oficjalnie kraje. Na to Diaye wskazał palcem na siedzącego obok kibica z flagą nieistniejącego Związku Radzieckiego: - Od tego momentu stałem się mocno niepożądanym gościem. Zaczęło się robić naprawdę niebezpiecznie.
Tylko wykonywali instrukcje
Diyae bardzo dziękuje innym kibicom, którzy wspierali go podczas tego zamieszania. Inni Marokańczycy próbowali go ukryć. - Gdyby nie oni, to nawet nie chce myśleć co by teraz ze mną było. Marokańscy fani byli na tyle uprzejmi, że nawet zamieniali się ze mną miejscami oraz ubraniami, aby było tylko trudniej mnie rozpoznać. Dwaj Rosjanie natomiast zaopiekowali się flagą i wytłumaczyli stewardom, że już jej nie podniosą. Grunt, aby dali mi tylko święty spokój.
Marokańczyk próbował straszyć stewardów sądem. - Po godzinie kogoś ruszyło sumienie, oficjalny obserwator podszedł nawet do mnie, uścisnął mi dłoń oraz powiedział: "Przepraszam. To nie była moja decyzja. Tylko wykonywałem instrukcje, które otrzymałem".
Wysłaliśmy do FIFA pytania o sprawę Diyae i wykładnię dotyczącą obecności flagi Palestyny na mundialu. Zapytaliśmy też o flagi innych państw. Poprosiliśmy o podanie listy krajów, których symbole są nie do zaakceptowania na rosyjskich stadionach. Podobnie jak Diyae na żadną wiadomość nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
- Sam więc widzisz jak jest. Muszę jednak przyznać, iż organizacja mistrzostw świata w Rosji jest generalnie bardzo dobra. Policjanci są jednak nie do przeżycia. Podczas mojej podróży pociągiem do Moskwy zagrozili, że w przypadku śpiewów, zabiorą nam paszporty i zaprowadzą przed granicę. Przecież to chore - kończy swoją relację Diyae.
Jak zakończy się sytuacja marokańskiego kibica? FIFA za każde przewinienie z polityką w tle rozrzuca srogie kary. Nie otrzyma ich najprawdopodobniej sprawca, ale odpowiedni związek piłkarski. W tym przypadku marokański.
Wyjątkiem była głośna sprawa dwóch reprezentantów Szwajcarii Xherdana Shaqiriego oraz Granita Xhaki, którzy po swoich bramkach w meczu z Serbią (2:1) wykonali gest "Albańskiego Orła" (WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ ->). Obaj zawodnicy zostali zmuszeni zapłacić federacji po 10 tysięcy franków szwajcarskich.