Dla reprezentacji Polski mistrzostwa świata zakończyły się dużym rozczarowaniem. Biało-Czerwoni zapowiadali, że celem minimum jest wyjście z grupy, a ich aspiracje sięgały zdecydowanie wyżej. Jednak już po dwóch meczach stracili szansę na wyjście z grupy i w spotkaniu o honor w słabym stylu pokonali Japonię (1:0).
Zawiódł również Robert Lewandowski. Polak miał być gwiazdą mistrzostw świata, lecz zakończył je bez strzelonego gola. Jego gra była najbardziej krytykowana przez kibiców. "Lewemu" oberwało się również od ekspertów. Negatywnie oceniono jego zachowanie po przegranej z Senegalem (1:2), gdy napastnik zamiast pójść do szatni i przemówić do innych graczy, wybrał się na trybuny, gdzie rozmawiał z żoną Anną Lewandowską.
Andrzej Iwan zachowanie to nazwał "pełnym obciachem" i mówił, że Lewandowski powinien oddać opaskę kapitana. - Po każdym meczu tak jest - idziesz się cieszyć lub szukasz pocieszenia u bliskich. Przecież to trwało 30 sekund, a w szatni byłem szybciej niż niektórzy piłkarze. Co to zmieniło? To szukanie dziury w całym. Rozumiem, gdy ktoś powie, że zagrałem źle, bo to prawda. Ale danie buziaka osobie, która rozumie, jak wiele poświęciłem i jak boli porażka w sporcie, bo sama jest sportowcem? - powiedział Lewandowski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Padło nawet podejrzenie, że była to "ustawka" na rzecz jednego ze sponsorów pary. Lewandowski odparł jednak zarzuty. - W ogóle o tym wtedy nie myślałem, tym bardziej w życiu nie przypuszczałbym, że nawet z czegoś takiego można zrobić temat do dyskusji. Byłem zły, rozgoryczony, smutny. Szukałem wsparcia. Niech każdy odpowie sobie na pytanie, czy to coś nienormalnego - dodał piłkarz reprezentacji Polski.
Kadrowicze krytykowani byli również za liczbę kampanii reklamowych, w których brali udział. Kibice twierdzili, że bardziej zaangażowali się w marketing niż w treningi, co miało wpływ na ich formę. Najbardziej zaangażowany w tę działalność był Lewandowski. Napastnik Bayern Monachium był twarzą kilku kampanii i często w telewizji pojawiały się reklamy z jego wizerunkiem. - Przed i w trakcie mundialu nagle następuje wysyp reklam z Lewandowskim, Glikiem, Błaszczykowskim, Grosickim czy Krychowiakiem, które były wyprodukowane wiele miesięcy wcześniej - przyznał.
- Swoje sprawy zamknąłem w marcu. Potem miałem jeden krótki event i to wszystko. W żaden sposób nie koliduje to ze sportem, z przygotowaniem do meczu. To wszystko jest bardzo precyzyjnie zaplanowane. Przeważnie na dni wolne. Funkcjonuję w ten sposób od wielu lat i dobrze wiem, kiedy mogę coś robić, a kiedy nie. Końcowy efekt na ekranie telewizora czy billboardzie a proces powstawania, to dwie odrębne rzeczy. Kibice nie powinni tego w żaden sposób łączyć - dodał "Lewy".
Teraz Lewandowski skupia się na przygotowaniach do sezonu. Wiele wskazuje na to, że zostanie w Bayernie Monachium. Co prawda marzył o transferze do Realu Madryt, ale po słabym występie na mistrzostwach świata nie ma dla niego ofert. Sam mówił, że po mundialu miał kilka nieprzespanych nocy i myślał o przyczynach niepowodzenia.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Francuzi skorzystali z własnego doświadczenia. "Zagrali w sposób mądry i wyrachowany. Nie ma w tym nic złego"