Mundial 2018. Kaci Polaków. Piłkarze, którzy byli naszym przekleństwem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Był jednym z najlepszych napastników w historii, a o jego umiejętnościach przekonali się nasi piłkarze. Gary Lineker znokautował Polaków na MŚ 1986 i zapadł kibicom w pamięć. Tak jak wielu innych wybitnych snajperów, m.in. Gerd Mueller.

1
/ 5

Gary Lineker (Anglia)

Jeden z najlepszych napastników w historii angielskiej piłki, idol kibiców Barcelony i Tottenhamu. Do tego oprawca polskiej kadry. Trzy bramki na MŚ 1986 rozpoczęły jego wielką karierę.

W Meksyku ośmieszył naszych defensorów, Stefanowi Majewskiemu chyba śnił się po nocach. Dwa razy uprzedził podstawowego stopera, trzeciego gola podarował mu Józef Młynarczyk. Potrzebował ledwie 35 minut, by zapewnić sobie nieśmiertelność, a Biało-Czerwonym skomplikować życie. Polacy pozostali w turnieju tylko dzięki nieoczekiwanemu zwycięstwu Maroka nad Portugalią (3:1). W 1/8 finału szans nie dali im jednak Brazylijczycy (0:4).

Lineker rozpoczął swój marsz po koronę króla strzelców. Dołożył jeszcze dwa gole przeciwko Paragwajowi, w ćwierćfinale trafił do argentyńskiej siatki. Licznik zatrzymał się na sześciu golach, bo Anglicy nie weszli do półfinału.

2
/ 5

Gerd Mueller (RFN)

Gdzie diabeł nie mógł, tam posyłał niemieckiego snajpera. Pokracznego, z dziwacznym chodem, nieco przysadzistego, pozbawionego jakichkolwiek walorów estetycznych. A przy tym diabelsko skutecznego. Nisko osadzony środek ciężkości zapewnił mu niesamowitą zwrotność. Prawie zawsze pierwszy do dobitki czy bezpańskiej piłki, król pola bramkowego. Rekordzista Bundesligi, w reprezentacji 62 mecze i zawrotna liczba 68 bramek.

Polaków ukąsił w półfinale MŚ 1974, czyli w okresie, gdy grali jak natchnieni, zmierzali po złoto i przeszkodziła im głównie anomalia pogodowa we Frankfurcie nad Menem. Po oberwaniu chmury murawy nie udało się doprowadzić do stanu używalności, a mecz i tak rozegrano. Zawodnicy taplali się w błocie, piłka stawała w kałużach. Wprost idealny scenariusz, by Mueller rozstrzygnął spotkanie. Pozostawiony bez opieki dostał piłkę na 10. metrze i nie zepsuł okazji. RFN awansowało do finału (który potem wygrało), a Biało-Czerwoni skończyli z brązem i tytułem króla strzelców dla Grzegorza Laty. Mueller swoją koronę wywalczył już cztery lata wcześniej.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Grzegorz Krychowiak: Było ciężko, ale życie toczy się dalej

3
/ 5

Mario Kempes (Argentyna)

"Argentyński byk", w czasie MŚ 1978 bohater narodowy swojej ojczyzny. To on wybił Polakom z głowy marzenia o tytule. Choć tak naprawdę, swój wyczyn zawdzięcza po części pobłażliwości arbitra.

To napastnik Valencii popisał się paradą bramkarską po strzale głową Grzegorza Laty. Według obecnych zasad, zobaczyłby czerwoną kartkę za zagranie ręką. Skończyło się tylko na rzucie karnym, w dodatku zmarnowanym przez Kazimierza Deynę. Argentyna prowadziła wtedy 1:0, właśnie po golu Kempesa. Snajper urwał się Antoniemu Szymanowskiemu i uderzył głową nie do obrony. W 71. minucie, już po swojej robinsonadzie, położył obrońców na ziemi i dobił Polaków. Drużyna Jacka Gmocha mogła jeszcze zameldować się w półfinale, ale porażka 1:3 z Brazylią zatrzasnęła jej drzwi do strefy medalowej.

Kempes, tak jak Lineker, rozstrzelał się z Polską i swoje popisy zakończył dopiero w finale. Jego dwa gole zapewniły Argentyńczykom tytuł (3:1), a napastnik został królem strzelców z sześcioma trafieniami na koncie.

4
/ 5

Paolo Rossi (Włochy)

Kolejne mistrzostwa, kolejny kat. Podczas turnieju w 1982 roku Polacy grali momentami porywającą piłkę. Obudzili się po niemrawych występach, rozbili Peru 5:1, po hat-tricku Zbigniewa Bońka rozprawili się z Belgami (3:0) i mogli myśleć o tytule. Na swojej drodze spotkali jednak Rossiego.

W półfinale dwa razy okazał się sprytniejszy od Pawła Janasa i trafił głową do siatki. Nasi piłkarze, bez pauzującego za kartki Bońka i odesłanego na trybuny Andrzeja Szarmacha, nie mieli takiej siły ognia i przegrali 0:2. Tak jak osiem lat wcześniej zostali trzecią drużyną świata, a Rossiego po MŚ noszono na rękach.

Włoch załapał się na mundial rzutem na taśmę. Był bohaterem afery "czarnego totka". Za ustawienia spotkań zawieszono go na trzy lata. Tuż przed mistrzostwami karę skrócono o rok i Rossi zagrał trzy mecze w końcówce sezonu. Mimo protestów kibiców, trener Enzo Bearzot wziął go na turniej. Właściwie w pojedynkę wyeliminował w ćwierćfinale wielką Brazylię, strzelił trzy gole bodaj najefektowniejszej drużynie w historii. Wzniósł w górę trofeum po finale z RFN (3:1) i otrzymał Złotego Buta dla najlepszego strzelca turnieju (6 goli).

5
/ 5

Koszmar z Korei. Na inaugurację MŚ 2002, po słabym występie, Polacy przegrali z gospodarzami 0:2. By w ogóle pozostać w imprezie, musieli wygrać z Portugalczykami. Zaczęli nieźle, ale potem oddali inicjatywę. Co gorsze, pozwalali Paulecie na bardzo dużo.

Najlepszy strzelec rywali panoszył się w szesnastce, wypunktował Biało-Czerwonych i zapewnił bilety powrotne do kraju. Najpierw, jeszcze przed przerwą, z łatwością ograł Tomasza Hajtę i Jerzy Dudek nie mógł wiele zdziałać. W drugiej połowie znokautował Polaków. Wyprzedził Marka Koźmińskiego, a kilka minut potem poradził sobie z Tomaszem Wałdochem. 0:3, bolesne lanie po szesnastoletniej nieobecności na MŚ. Tuż przed końcem czwartego gola dołożył Manuel Rui Costa.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
token
11.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No naprawdę BARDZO na czasie ten artykuł.... Na kilka dni przed rozpoczęciem MŚ przypominać porażki.... "Brawo" za timing dla wp :-(