- Chodziłem z kolegą do jednej z pobliskich restauracji. Lana tam pracowała jako menadżerka. Początki nie były kolorowe i owocne. Rozmowa się nie kleiła i ciężko było o numer telefonu, ale się nie poddałem. Na początku nie mówiłem, że jestem piłkarzem. Lana też śmiała się z mojego akcentu. Później już nawet sam chodziłem do restauracji tylko na herbatę, żeby ją spotkać. Mówiłem, że przyjechałem do kolegi, mam trochę wolnego i postanowiłem go odwiedzić, a języka nauczyłem się w szkole. Taka taktyka - przyznał piłkarz Lokomotiwu Moskwa, Maciej Rybus. - Lana uczy się teraz polskiego. Była w Polsce ze mną na święta. Jeśli miałoby dojść do meczu Rosji z Polską to byłaby oczywiście za swoim mężem - zapewnił reprezentant Polski w rozmowie z dziennikarzem WP SportoweFakty, Mateuszem Skwierawskim