Ciężar gatunkowy tego pojedynku był duży. Honduras i Ekwador rozpoczęły przygodę z brazylijskim turniejem od porażki i musiały ratować realne szanse na awans z grupy E. Stawka spętała piłkarzom nogi. W ich początkowych poczynaniach było widać nerwowość, a płynnych rozegrań było niewiele.
Co ciekawe - sporo jakości w 20 minutach otwierających mecz wniósł na boisko Carlo Costly, były zawodnik GKS-u Bełchatów. Costly wychodził na czyste pozycje, dwukrotnie strzelał w kierunku bramki Alexandra Domingueza. Za pierwszym razem nadział się na interwencję bramkarza, a za drugim nieznacznie chybił.
[ad=rectangle]
Ekwador zrewanżował się akcją z 21. minuty. Podanie z głębi pola ładnie przyjął Enner Valencia. Napastnik miał przed sobą tylko Valladeresa, długo zastanawiał się jak strzelić z kozłującej piłki, w końcu zrobił to beznadziejnie obok słupka. Po chwili kuriozalna sytuacja - nie wiadomo dlaczego Victor Bernardez znalazł się sam w polu karnym i nie wiadomo dlaczego główkował bardzo niecelnie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Impas strzelecki przerwał w 31. minucie nie kto inny jak Costly. Napastnik skorzystał z błędu Guaguy, dopadł do długiego podania z głębi pola i silnym strzałem trafił do siatki w sytuacji sam na sam. Honduras czekał na historyczne prowadzenie 32 lata, nacieszył się nim cztery minuty. Enner Valencia dostawił stopę do wstrzelenia piłki przez Felipe Caicedo i przywrócił remis na tablicy wyników. Ten stan utrzymał się do przerwy. Piłka co prawda wylądowała raz jeszcze w siatce Ekwadorczyków, ale Jerry Bengtson skierował ją tam dwukrotnie łamiąc piłkarskie przepisy.
Decyzja Benjamina Williamsa z końcówki pierwszej połowy nie budziła kontrowersji. Co innego ta z 58. minuty, gdy sędzia nie przyznał Ekwadorowi rzutu karnego, choć Felipe Caicedo został wyraźnie podcięty.
Druga połowa to wyrównana i zacięta walka. Honduras mógł wyjść na prowadzenie za sprawą strzału Bengstona, ale Alexander Dominguez sparował jego uderzenie. Większą skuteczność wykazał w 65. minucie Valencia, który wyskoczył do wrzutki z rzutu wolnego i ulokował piłkę w siatce Hondurasu. To trzeci gol tego zawodnika w Brazylii. Przypomniał się poprzedni mecz "La Tri" ze Szwajcarią, w którym także strzelili gola po stałym fragmencie.
W meczu z Helwetami Ekwador prowadził 1:0, a przegrał. W piątkową noc role się odwróciły i to La Tri świętowali sukces. Honduras szukał w końcówce drugiego gola, ale poza zablokowanymi strzałami nie zagroził za specjalnie Dominguezowi. Ekwador ma na koncie trzy punkty i lepszy od Szwajcarów stosunek goli, jednak w perspektywie trudny mecz z Francją. Kwestia awansu do czołowej "16" rozstrzygnie się w ostatniej kolejce gier grupowych.
Honduras - Ekwador 1:2 (1:1)
1:0 - Carlo Costly 31'
1:1 - Enner Valencia 34'
1:2 - Enner Valencia 65'
Składy:
Honduras: Noel Valladeres - Maynor Figueroa, Emilio Izaguirre (46' Juan Carlos Garcia), Victor Bernardez, Brayan Beckeles, Oskar Boniek Garcia (82' Marvin Chavez), Jorge Claros, Roger Espinoza, Luis Garrido (71' Rony Martinez), Carlo Costly, Jerry Bengtson.
Ekwador: Alexander Dominguez - Jorge Guagua, Walter Ayovi, Juan Carlos Paredes, Frickson Erazo, Antonio Valencia, Christian Noboa, Oswaldo Minda (83' Carlos Gruezo), Felipe Caicedo (82' Edison Mendez), Jefferson Montero, Enner Valencia.
Żółta kartka: Victor Bernandez, Jerry Bengtson (Honduras) oraz Antonio Valencia, Enner Valencia, Jefferson Montero (Ekwador).
Sędzia: Benjamin Williams (Australia).
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
[event_poll=24707]