Reprezentacja Kostaryki po serii rzutów karnych pokonała Grecję i zagra o półfinał mistrzostw świata. Sukcesu zespołu z Ameryki Środkowej nie byłoby, gdyby nie świetna dyspozycja Keylora Navasa, który dwoił się i troił na linii, broniąc groźne strzały Dimitriosa Salpingidisa, Konstantinosa Mitroglou i Lazarosa Christodoulopoulosa, a w serii jedenastek zatrzymując uderzenie Theofanisa Gekasa.
- To jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu i coś wspaniałego! Bardzo się cieszyłem i byłem dumny, kiedy przed rzutami karnymi koledzy podchodzili do mnie i byli pewni, że nie zawiodę - przyznaje 27-latek.
[ad=rectangle]
Kostarykanie bezbłędnie uderzali z 11 metrów. - Rzuty karne były realną perspektywą i byliśmy na nie przygotowani. Na szczęście wszystko poszło po naszej myśli, chociaż jeszcze w trakcie gry cierpieliśmy - tłumaczy Navas. - Graliśmy z pasją, oddaniem i zostawiliśmy na murawie serce. Więcej nie mogliśmy zrobić - dodaje.
- Drużyna spisała się znakomicie i wykonała ogromną pracę. Zasłużyliśmy na awans, chociażby z tego powodu, jak wielkie poświęcenie ponieśliśmy, grając w osłabieniu. W ostatnich 20 minutach dogrywki znakomicie oddalaliśmy zagrożenie od własnej bramki, a potem perfekcyjnie egzekwowaliśmy jedenastki - analizuje selekcjoner Jorge Luis Pinto.