Arjen Robben od początku mundialu imponuje formą i prowadzi reprezentację Holandii do zwycięstw. W sobotniej konfrontacji z Kostaryką Oranje przez 120 minut nie zdobyli wprawdzie ani jednego gola, ale nie zmienia to faktu, że zawodnik Bayernu Monachium znów rozegrał świetną partię. Dynamiczne wejścia 30-latka w pole karne siały postrach wśród rywali. Dość powiedzieć, że po faulach na Robbenie aż czterech podopiecznych Jorge Luisa Pinto zostało ukaranych żółtymi kartkami.
- Z całą pewnością Holandia może pochwalić się taką samą jakością w zespole jak Argentyna. Oni mają Messiego, a my Robbena. To, jak bardzo dawał się we znaki rywalom przez pełne 120 minut, było wyjątkowe i bardzo rzadko spotykane - analizuje Phillip Cocu.
[ad=rectangle]
Wielokrotnemu reprezentantowi kraju wtóruje Bert van Marwijk. - Jest nieprawdopodobnie dobrze przygotowany fizycznie i kondycyjnie. Szczerze mówiąc, jestem o niego trochę zazdrosny, ponieważ przed czterema laty w RPA, kiedy prowadziłem drużynę, nie spisywał się tak dobrze. Wówczas w meczu kontrolnym z Węgrami doznał urazu i później nie był już w najwyższej dyspozycji. Teraz za to robi różnicę! Kto gra lepiej - Robben czy Messi? Bez dwóch zdań stawiam na Arjena! - przekonuje były selekcjoner Holandii.
Skrzydłowy mistrza Niemiec po spotkaniu 1/8 finału był oskarżany o próby wymuszania rzutów karnych. - W ostatnich dniach pojawiło się mnóstwo bezsensownego gadania o nurkowaniu i mam już dość tych bzdur. Tym razem byłem poniewierany niczym zawodnik grający w rugby, ale czułem, że jestem bardzo mocny i potrafiłem być groźny - tłumaczy lider Pomarańczowych.
Warto dodać, że w serii rzutów karnych Robben zachował zimną krew i wykorzystał jedenastkę, a holenderski portal voetbalprimeur.nl wybrał go najlepszym piłkarzem meczu z notą "7,5" (skala 1-10). "Ponownie był najgroźniejszym z Holendrów, stanowił źródło nieustannego zagrożenia dla Kostaryki" - stwierdzono.
Piłkarsko-nie