Javier Mascherano: Awans do finału zasłużony, ale z Niemcami musimy zagrać lepiej

Argentyńczycy pomimo bezbarwnej gry uważają, że ich awans do finału mundialu nie jest dziełem szczęścia i przypadku. Zapewniają, iż w meczu z Niemcami nie są skazani na niepowodzenie.

Reprezentacja Argentyny w trzech spotkaniach fazy pucharowej zdobyła z gry zaledwie... dwa gole! Przeciwko Szwajcarii (1:0) trafił Angel di Maria, o zwycięstwie nad Belgią (1:0) zadecydował Gonzalo Higuain, natomiast w półfinale z Holandią (0:0, k. 4:2) przez 120 minut nie padł ani jeden gol i o wszystkim zadecydowała seria jedenastek. Dla porównania Niemcy tylko w potyczce z Brazylią wpisali się na listę strzelców... 7 razy!

- Czuję wielką radość i ulgę. To było trudne spotkanie, ale zagraliśmy solidnie i w końcówce dogrywki omal nie strzeliliśmy zwycięskiego gola. Mamy w dorobku dwa tytuły mistrzów świata i liczymy na trzeci - przyznał Alejandro Sabella. - Mamy świadomość naszych umiejętności i wiemy, że stać nas na wygranie finału. Potrzebujemy skromności, ciężkiej pracy i walki na 100 procent - zapowiedział.
[ad=rectangle]
- Sądzę, że zasłużyliśmy na awans do finału. W tego typu meczach zawsze drobną rolę odgrywa element szczęścia, które troszkę nam sprzyjało. Tym niemniej rozegraliśmy bardzo dobre zawody, możemy być z siebie dumni. Przez cały turniej walczymy na maksimum możliwość i dlatego teraz zagramy w finale. To będzie najważniejszy mecz w całych naszych karierach. Z Niemcami musimy zagrać lepiej niż z Holandią - zapowiedział Javier Mascherano.

Zawodnikom z Ameryki Południowej nie brakuje optymizmu przez zaplanowanym na 13 lipca pojedynkiem finałowym. - Niemcy zawsze dobrze radzą sobie na mundialu i tym razem nie jest inaczej. My jednak gramy swoje i nie musimy się nikogo obawiać. Argentyna jest Argentyną i Niemcy zapewne będą czuć przed nami respekt - ocenił Sergio Aguero. - Drużyna w pełni zasłużyła na występ w finale. W dwóch poprzednich edycjach docieraliśmy do ćwierćfinałów i na tym etapie odpadaliśmy. Teraz wreszcie się to skończyło i oby tak dalej! - przyznał Maxi Rodriguez.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: