Mariola Zenik: Trochę się boję, że się połamię

Polki mkną jak burza i są coraz bliższe zakwalifikowania się do Olimpiady. Kolejne zwycięstwa tylko utwierdzają je w tym, jak są mocnym zespołem. Podopieczne Marco Bonitty już praktycznie są jedną nogą w Pekinie. Chociaż cały turniej w Tokio zaczął się tragicznie - od porażki z Japonią. - Potrzebujemy trochę czasu - uspakaja Mariola Zenik, libero biało-czerwonych.

Michał Rudnik
Michał Rudnik

Porażka w pierwszym spotkaniu z Japonią wywołała sporą falę krytyki na nasze "Złotka". Jak się jednak okazało, Polki potrafiły się podnieść po porażce, choć łatwo nie było. - Nasza gra nie układała się jeszcze tak, jakbyśmy chciały. Widać było na boisku niedociągnięcia w poszczególnych akcjach - tłumaczy na łamach Przeglądu Sportowego Zenik. - Potrzebujemy po prostu więcej czasu. Musimy być skoncentrowane do końca. W tym składzie spędziłyśmy ze sobą tydzień i od razu musiałyśmy grać. W meczu z Japonkami miałyśmy problemy z przyjęciem zagrywki. Poza tym, cały zespół Kraju Kwitnącej Wiśni znakomicie broni. Na pewno duże wrażenie robią akcje w obronie, w których libero Yuko Sano efektownie pada i podbija piłkę.

W odróżnieniu od japońskiej libero, Mariola Zenik nie zwykła popisywać się tak efektownymi akcjami. - Chyba trochę się boję, że się połamię... Jestem trochę większa od Sano. Może gdybym miała ze 20 centymetrów mniej, a przez to bliżej do ziemi, mój styl byłby inny. Ale nie chcę nic zmieniać. Chyba wychodzi mi to do tej pory nie najgorzej - stwierdziła reprezentantka Polski. Ciężko się nie zgodzić z naszą zawodniczką, która przez wielu uważana jest za jedną z lepszych libero na świecie. - To pojęcie względne. Może rzeczywiście znajduję się w czołówce europejskiej, ale z tym światem nie przesadzajmy... Oczywiście cieszę się, że jestem tak postrzegana. Będę dalej pracować, żeby być jeszcze lepsza - stwierdza skromnie zawodniczka.

Obiektywnie trzeba przyznać, że podopieczne Marco Bonitty podczas japońskiego turnieju o awans do Olimpiady prezentują się gorzej, niż choćby podczas styczniowych zawodów w Halle. Przyczyny takiej, a nie innej dyspozycji wyjaśniła Mariola Zenik. - Znajdujemy się w okresie przygotowań do Igrzysk. Czuć, że siłownia oraz inne treningi są już ustawiane pod kątem Olimpiady. Większość zespołów, które grają w Tokio nie są z najwyższej półki, a takie mamy nadzieję spotkać w Pekinie. Choć jestem w nieco słabszej dyspozycji z racji przełomu sezonu ligowego oraz reprezentacyjnego oraz krótkiego czasu na przygotowania, powinnyśmy sobie z tymi ekipami poradzić - zakończyła optymistycznie Zenik.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×