Grupa A:
Polska - Włochy 3:0 (25:20, 26:24, 25:21)
Polska: Zagumny, Gruszka, Pliński, Możdżonek, Murek, Świderski, Ignaczak (libero) oraz Wika, Gierczyński, Kurek, Żygadło
Włochy: Coscione, Cisolla, Mastrangelo, Zlatanov, Bovolenta, Cernic, Mania (libero) oraz Simeonov, Savani
Podopieczni Raula Lozano w drugim turnieju kontynentalnego nie dali szans Włochom. Nasi reprezentanci po pechowo przegranym poniedziałkowym meczu zdołali się podnieść. W starciu z siatkarzami Andrei Anastasiego okazali się zdecydowanie lepsi. Włosi sprawili naszym rodakom najwięcej kłopotów w drugim secie, wtedy to Polacy musieli odrabiać kilkupunktową stratę. Poza ty drugim setem biało-czerwoni praktycznie cały czas mieli kilka punktów przewagi. Kluczem do zwycięstwa okazała się bardzo dobra gra w obronie i w bloku. Włosi mieli kłopoty z kończeniem ataków. Dzięki tej wygranej nasi zawodnicy zachowali szanse na awans do półfinałów.
Grupa B:
Serbia - Finlandia 3:0 (26:24, 25:23, 25:18)
Finlandia: Shumov, Sammelvuo, Heikkinen, Esko, Mi. Oivanen, Kunnari, Kangasniemi (libero) oraz Ma. Oivanen, Ojansivu, Siltala
Serbia: Janić, Miljković, Grbić, Podraščanin, Gerić, Kovačević, Samardžić (libero) oraz Nikić
Serbowie dopiero we wtorek rozpoczęli walkę o Igrzyska Olimpijskie. Natomiast ich rywale na pewno do tego pojedynku przystąpili nieco zmęczeni, bo w poniedziałek rozegrali pięciosetowy pojedynek z gospodarzami - Turkami. Po pierwszych kilku akcjach na tablicy świecił się wynik 5:2, a to głównie za sprawą serbskiej armaty - Ivana Miljkovića. Jednak udane zbicia Oivanena i blok Shumova pozwoliło Suomi odrobić straty i a przerwę techniczną zeszli ze stratą dwóch punktów. Po przewie kolejny punkt zdobyli Serbowie, lecz chwilę później kapitalną serią zagrywek popisał się Sammelvuo i wyprowadził swój zespół na punktowe prowadzenie 9:10. Obie drużyny grały nierówno. Siatkarze Igora Kolakovića potrafili zdobyć kilku punktową przewagę, aby za chwilę później ją stracić. Po drugiej przerwie technicznej (16:15) lepiej grali byli mistrzowie olimpijscy. Efektownie w bloku się spisywał Podraščanin, który zatrzymał m.in. Kunnariego (23:19). Jednak Mauro Berruto popisał się trenerskim nosem. W prowadził na zagrywkę kolejno dwóch rezerwowych Ojansivu i Siltala, którzy trudnymi serwami doprowadzili do stanu po 24. Lecz dwóch kontr nie wykorzystali Finowie i przegrali tego seta.
Drugi set nie zmienił obrazu gry obu zespołów ponownie trwała "szarpana" gra. Na początku Finowie wypracowali sobie niewielkie powadzenie 0:2, lecz dwie kolejne akcje wygrali zawodnicy z Belgradu. Siatkarze punkty nadal zdobywali seriami 2:4, 4:4. Jednak w następnych akcjach lepiej poradzili sobie gracze Kolakovića i na przerwę zeszli prowadząc 8:5. Rozgrywający Nicola Grbić często piłkę kierował do bardzo skutecznego Miljkovića, a nadarzające się okazje do kontry kończył Kovacević. Finowie nie grali najlepiej. Nieskutecznego Kunnariego zmienił Siltala, ale jego ataki również były podbijane 16:11. Jednak Serbowie po przewie technicznej zaczęli popełniać seryjnie błędy i w jednym ustawieniu stracili wiele punktów, a Suomi skrzętnie to wykorzystali i doprowadzili do remisu 18:18. Dobra zmianę dał Siltala, który po uderzeniu z trudnej piłki doprowadził do remisu po 21, a w kolejnej akcji siatkarze z Bałkanów zaatakowali w aut. W końcówce przy stanie 23:23 piłki bez bloku nie mógł skończyć Nikić, ale za to chwile później z drugiej piłki skutecznie kiwnął Grbić, a ataku nie wykorzystał Oivanen i Finowie przegrywali już 2:0. Jeśli pozostać w meczu chcieli musieli wygrać kolejne trzy sety.
Trzecią odsłonę tego pojedynku ponownie lepiej rozpoczęli z Helsinek. Dzięki dobrze ustawionemu blokowi przez Janne Heikkinena, do którego dołączył Miko Esko zdobyli trzeci punkt powstrzymując Kovacevića 0:3. Jednak ten serbski siatkarz zrewanżował się rywalom posyłając bardzo trudne zagrywki, a jedna z nich zakończyła się bezpośrednim zdobyciem punktu 5:5. Ekipa Kolakovića starała się nie popełniać błędów i wykorzystywać nadarzające się sytuacje do zdobycia punktu. Byli mistrzowie olimpijscy na przerwę zeszli prowadząc dwoma oczkami po ataku z przechodzącej Grbića i autowym uderzeniu Sammelvuo. Suomi zabrali się za odrabianie strat - przegrywali 15:11, ale po serii trudnych zagrywek i ataków z drugiej linii Kunnariego zbliżyli się na punkt do rywala 15:14. W końcówce seta podobnie jak we wcześniejszych odsłonach tego pojedynku ekipa z Bałkanów zaczęła odjeżdżać 22:16, a spotkanie zakończył Kovacević. Dzięki temu jego koledzy cieszyć się z pierwszego zwycięstwa.
Turcja - Niemcy 2:3 (20:25, 25:17, 25:21, 19:25, 12:15)
Niemcy: Tischer, Pampel, Schops, Hubner, Andrae, Siebeck, Steuerwald (libero) oraz Pop, Grozer, Kampa, Bakumovski
Turcja: Kiyak, Tanik, Gohkan, Ayvazoglu, Kandemir, Guc, Sahin (libero) oaz Keskin, Kandemir, Ulusoy, Kurtar, Hayirli, Cayir
Wtorkowy mecz dla Niemców był premierowym w Izmirze, bo w poniedziałek podobnie jak Serbowie - odpoczywali. Oba zespoły zaczęły grać mecz bardzo spokojnie i walczyły punkt za punkt. Na dwa oczka naszym zachodnim sąsiadom udało się odskoczyć po asowej zagrywce Hubnera. Lecz kilka akcji później gospodarze turnieju odrobili nieznaczną stratę dzięki efektownemu zablokowaniu zbijającego z prawego skrzydła Schopsa przez parę Gohkan-Kandrmir (7:7). Po przerwie technicznej (7:8) dobrze znany z polskich parkietów Siebeck posłał rywalowi asa i ponownie Niemcy prowadzili dwoma punktami. Siatkarze Steliana Moculescu po kontrach Hubnera powiększyli prowadzenie do czterech oczek 11:15. Turcy również nie pozostawali dłużni przeciwnikom. Jednak skutecznym plasem z zagrywki popisał się Guc, a na przerwę techniczną zeszli z dwupunktową stratą. Zespoły grały bardzo nie równo, po wypracowaniu sobie kilku punktowej przewagi tracili ją (14:18). Miejscowi po atakach reprezentanta Mlekpolu Olsztyn - Sinana Tanika doprowadzili do wyrównania po 19, ale w kolejnych trzech sytuacji nie potrafili zakończyć sukcesem. Skutecznie uniemożliwiał im to szalejący na zagrywce Hubner. Zawodnicy znad Łaby nie dali sobie już wyrwać zwycięstwa, seta zakończył Schops. O wygranej w pierwszej odsłonie tego spotkania zadecydowała dobra zagrywka przyjezdnych - zdobyli aż cztery punkty bezpośrednio z zagrywki, a Turcy tylko jeden.
Mimo, że faworytami tego pojedynku na pewno nie byli Turcy to nie zamierzali się poddawać po przegranej pierwszej partii. Na drugiego seta wyszli bardzo zmotywowani i objęli prowadzenie po ataku Tanika 2:0. Dalej trwały zacięte wymiany punkt za punkt, lecz na przerwę techniczną gospodarze zeszli prowadząc trzema punktami po uderzeniu blok-aut Guca. Zawodnicy z Berlina zaczęli mieć problemy z przyjęciem zagrywki. Jednak na środku bloku dobrze sobie radził nominalny atakujący - Pampel, który dobrze atakował i serwował. Na tablicy wyników utrzymywała się trzypunktowa przewaga Turków 17:14. Trener Moculescu zdecydował się zmienić mało efektywnego Sibecka na Marcusa Poppa Niewidoczny w spotkaniu był Andrae. Gospodarze nie spuszczali z tonu i powiększali cały czas przewagę 22:15. Mocne zagrywki Kiyaka nie pozwalały przeciwnikom wyprowadzić ataku, a jeśli już Tischerowi udało się dobrze wystawić piłkę, to jego partnerzy atakowali w siatkę lub w aut. Miejscowi pewnie wygrali te partię do 17.
W trzecim secie za ciosem poszli gospodarze, którzy już na samym początku popisali się efektownym i efektywnym blokiem. Atakującego ze środka Pampela zatrzymał Ulusoy 2:0. Siatkarze zza naszej zachodniej granicy nadal mieli problemy z przyjęciem, a w ataku zaczęli się mylić Turcy. To pozwoliło przyjezdnym na ponowne nawiązanie walki i doprowadzenie do wyrównania, a po bloku Tischera i Pampela na Kandemirze wyszli na prowadzenie 6:7. W dalszej części seta siatkarze Steliana Moculescu zaczęli znowu popełniać mnóstwo błędów własnych. Nie wykorzystali dogodnych sytuacji, aby odskoczyć gospodarzą na trzy punkt. Przed drugą przerwą techniczną wynik oscylował w okolicach remisu. Po czasie lepiej zaczęli grać miejscowi. Po okresie słabszej gry znowu ważne punkty zaczął zdobywać Guc i dzielnie wspierał go rezerwowy, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku Kurtar 20:17. Gospodarze nie mieli problemów z wygraniem tego seta.
Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę, że ewentualna porażka z miejscowymi bardzo utrudni im dalszą grę. Dlatego na czwartego seta wyszli bardzo skoncentrowani i objęli prowadzenie za sprawą skutecznych bloków 0:3. Kolejne akcje tylko powiększyły przewagę siatkarzy w białych strojach (3:8). Dobry efekt przyniósł powrót niemieckiej drużyny do ustawienia z pierwszego seta. Trener Turków - Parsins Genad'js robił co mógł, aby pomóc swoim podopiecznym, ale straty były już bardzo wysokie 11:17 i dlatego zdecydował się dać odpocząć czołowym siatkarzom. W końcówce obie drużyny popełniały błędy w polu serwisowym. Przyjezdni nie mieli kłopotów z utrzymaniem bezpiecznej przewagi i zwyciężyli w tej partii.
Na początku tie-breaka niewielką przewagą wypracowali sobie gospodarze 3:1, lecz po udanym bloku Pampela i Andrae po raz kolejny w spotkaniu był remis. Oner zdobył punkt na wagę remisu po 5, a następne oczko z kontry dołożył Kurtar 6:5. Rezultat w tym secie zmieniał się jak w kalejdoskopie. Tym razem Niemcy wyszli na prowadzenie 6:7 dzięki skutecznemu zbiciu Siebecka. Po regulaminowej zmianie stron asa posła Schops 7:9. Ważny punkt przy wyniku 8:10 zdobył Tanik. Ta przewaga, którą wypracowali sobie niemieccy siatkarze okazała się nie do odrobienia. Seta zakończył bokiem Pampel na uderzającym z drugiej linii Taniku.