"Litości. Masakra". Polska olimpijka ostro uderzyła w działaczy

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Anna Maliszewska na IO w Paryżu
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Anna Maliszewska na IO w Paryżu

Anna Maliszewska walczyła na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w pięcioboju nowoczesnym. Po ich zakończeniu nie gryzie się w język. W rozmowie ze sport.tvp.pl skrytykowała związkowych działaczy. Ujawniła także, że musiała szukać pomocy u psychiatry.

Maliszewska zajęła 22. miejsce w pięcioboju nowoczesnym. Jak sama przyznała, w zamieszczonym kilka dni temu wpisie w mediach społecznościowych, nie jest ono "tym, w które celowała i na które ciężko pracowała przez trzy lata".

"Jest mi smutno i przykro. Ale jest mi przykro nie tylko ze względu na wynik. Ostatnie 3 lata przygotowań to było apogeum w kwestii relacji na linii ja - Polski Związek Pięcioboju Nowoczesnego, niestety w negatywnym kierunku. Kto zna mnie dłużej wie, że od dawna jestem w grupie osób otwarcie mówiących o wszelkich nieprawidłowościach" - napisała Anna Maliszewska na Instagramie (więcej TUTAJ>>).

Teraz polska olimpijka ponownie poruszyła tę kwestię, w rozmowie z Filipem Kołodziejskim ze sport.tvp.pl. Ostro skrytykowała działaczy Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego.

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski jak za dawnych lat. "Jako rezerwowy emeryt dałem radę"

- Wychodzi na to, że system, który funkcjonuje w polskim sporcie wymusza utrzymywanie się tych samych osób na stołkach przez dziesiątki lat. W Polskim Związku Pięcioboju Nowoczesnego są te same twarze od... 40 lat! Litości. Nawet moi trenerzy męczyli się z tymi samymi ludźmi. Tak być nie może. Masakra. To jest dopiero skandaliczne - grzmiała Maliszewska w wywiadzie dla sport.tvp.pl.

Pięcioboistka przyznała, że w wiosce olimpijskiej miała okazję rozmawiać ze sportowcami z innych dyscyplin, którzy także narzekali na związkowych działaczy, m.in. z zapaśnikiem Arkadiuszem Kułynyczem czy sztangistką Weroniką Zielińską-Stubińską.

W 2021 r. Maliszewska wysłała pismo do ministerstwa sportu, protestując przeciwko niektórym decyzjom związku (m.in. brak jasnych kryteriów, który miał skutkować faworyzowaniem jednych zawodniczek, kosztem innych). Kilka miesięcy później została zawieszona na pół roku.

Olimpijka ujawniła, że ciężko to zniosła. Była zmuszona skorzystać z pomocy specjalisty.

- Pamiętam, że po otrzymaniu półrocznego zawieszenia wylądowałam u psychiatry. Musiałam otrzymać pomoc. Nie radziłam sobie. Nie wstydzę się tego. Koszt psychiczny przygotowań do igrzysk olimpijskich jest ogromny. Jak wiadomo, w tych czasach dużo wygrywa się samą głową - wyznała w rozmowie ze sport.tvp.pl.

Czytaj także: Polski olimpijczyk nie gryzł się w język. "Zrobili to na złość"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty