Legendy rwą włosy z głowy! Bayern popełnia największy błąd w historii

Getty Images / ATPImages / Robert Lewandowski nie chce już grać w Bayernie
Getty Images / ATPImages / Robert Lewandowski nie chce już grać w Bayernie

Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge rwą ostatnie włosy na głowie widząc, jak zachowują się ich następcy. Strata Roberta Lewandowskiego to największy błąd w historii Bayernu. Kibice długo nie wybaczą tego Kahnowi i Salihamidziciowi.

Przenosiny Roberta Lewandowskiego z Borussii do Bayernu (2014) to bez wątpienia najlepszy tzw. wolny transfer w historii futbolu. Bawarczycy, bez wpłacania odstępnego, przejęli najlepszego piłkarza swojego największego rywala na krajowym podwórku.

Osiem lat później odpowiedzialni za ten majstersztyk Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge nie dowierzają, gdy widzą, jak ich następcy Herbert Hainer i Oliver Kahn popełniają największy błąd w historii bawarskiego klubu.

Kiedy w lutym Pini Zahavi miał rozpocząć z Bayernem rozmowy w sprawie nowego kontraktu "Lewego", niemieckie media pisały, że agent Polaka "rozpoczyna partię pokera". To jednak Hainer, Kahn i Hasan Salihamidzić zachowali się jak oszołomieni hazardziści i ostatecznie wstaną od stołu z niczym.

ZOBACZ WIDEO: Jak czytać grę Bayernu? Wiemy, o co chodzi prezesom mistrza Niemiec

Niedoceniony

Władze Bayernu nie chciały spełnić warunków Lewandowskiego, choć te nie były wygórowane. Polak chciał przedłużenia umowy o dwa lata i podwyżki. Piłkarze po trzydziestce nie otrzymują w Monachium prolongat dłuższych niż o sezon, ale "Lewy" to fizyczny ewenement. W jego przypadku nowy dwuletni kontrakt nie niósł ze sobą większego ryzyka.

W sezonie 2021/22 34-letni Lewandowski wystąpił w 46 z 47 meczów Bayernu. Nie pauzował z powodu urazu, nie potrzebował odpoczynku. W każdym spotkaniu zagrał od pierwszej minuty, a łącznie spędził na boisku ich 4003 - najwięcej w karierze. Więcej TUTAJ. "Lewy" jest jednak nie tylko okazem zdrowia, ale przede wszystkim z roku na rok jest coraz lepszy, więc żądanie podwyżki też było zasadne. Daje drużynie więcej niż w sierpniu 2019 roku, gdy przedłużał umowę do końca sezonu 2022/23.

Hainer, Kahn i Salihamidzić nie chcieli spełnić żądań Polaka. Mało tego, zwlekali też z rozpoczęciem rozmów, licząc na to, że uda im się zapisać w historii Bayernu jako ci, którzy sprowadzili do Monachium Erlinga Haalanda. Problem w tym, że ten wybrał Manchester City, a zachłanni działacze zostaną zapamiętani jako ci, którzy stracili Lewandowskiego.

"Lewy" brał pod uwagę pozostanie w Monachium, ale po tym, jak został potraktowany, uznał, że to najwyższy czas na przeprowadzkę. A wystarczyło, żeby Hainer i Kahn poprosili o radę Hoenessa i Rummeniggego. Ci sześć lat temu podjęli bezprecedensową decyzję ws. Lewandowskiego. W grudniu 2016 roku Polak podpisał z Bayernem umowę, na mocy której stał się najlepiej opłacanym piłkarzem w historii klubu.

I całej Bundesligi, co miało swoją wymowę, bo to była liga ówczesnych mistrzów świata. W samej szatni Bayernu było aż siedmiu złotych medalistów z Brazylii, ale to Polak dostał najwyższą pensję.

Niedościgniony

Poprzednie władze Bayernu zbudowały dla "Lewego" komin płacowy, ale to były bardzo dobrze zainwestowane pieniądze. Odkąd Hoeness i Rummenigge obsypali go złotem, ten stał się absolutnym numerem jeden na świecie. Spójrzmy na liczby.

Przy Saebenerstrasse ostatnio zaglądali "Lewemu" w metrykę i chcieli go wymienić na młodszy model, ale na inne dane byli ślepi. Od 13 grudnia 2016 roku, gdy podpisał wspomniany kontrakt, Polak wystąpił w 95 proc. (!) meczów Bayernu.

Przez 5,5 roku z powodu urazów opuścił raptem 12 spotkań, a raz pauzował przez kartki. Tymczasem Haaland, którym chcieli go zastąpić, tylko w tym sezonie przez kontuzje nie zagrał aż w 16 meczach BVB...

Przygoda "Lewego" z Bayernem dobiega końca
Przygoda "Lewego" z Bayernem dobiega końca

Idźmy dalej. W tym czasie Lewandowski zdobył dla Bayernu aż 257 bramek. W branym pod uwagę okresie nie było na świecie równego mu strzelca. Drugi pod tym względem Lionel Messi zdobył w piłce klubowej 208 bramek. To różnica 49 trafień - jakby Polak rozegrał sezon więcej. W samej Lidze Mistrzów "Lewy" strzelił w tym czasie 50 goli - pięć więcej od drugiego Cristiano Ronaldo.

Kapitan reprezentacji Polski strzelał nie tylko dużo goli, ale zdobywał też wiele ważnych bramek. Jest ekskluzywnym "otwieraczem do konserw", jak mówi się o piłkarzach strzelających pierwsze gole w meczu. W branym pod uwagę okresie, w Bundeslidze miał aż 61 takich trafień. Co trzeci jego gol dawał Bayernowi prowadzenie 1:0. W Lidze Mistrzów proporcje są podobne (17 pierwszych bramek). Oczywiście, w obu rozgrywkach nie miał sobie równych pod tym względem.

Lewandowski zadaje też decydujące ciosy. Biorąc pod uwagę bramki przesądzające o zwycięstwie Bayernu albo ratujące remisy, jego trafienia dały Bayernowi bezpośrednio aż 44 punkty. W żadnej z pięciu najmocniejszych lig Europy nie było w tym czasie piłkarza, który zapewniłby swojej drużynie więcej punktów.

Od sezonu 2016/17 Polak poprowadził Bayern do zdobycia 16 trofeów - w tym czasie żaden klub nie zdobył więcej laurów. Dzięki tym sukcesom euro wpływało szerokim strumieniem na klubowe konto. Na samym triumfie w Lidze Mistrzów 2019/20 Bayern zarobił od UEFA 116 mln euro, a łącznie Bawarczycy podnieśli z boiska ponad pół miliarda w unijnej walucie.

Niezastąpiony

Odejście Lewandowskiego zaboli Bayern zatem nie tylko sportowo, ale też finansowo. A nie próbując zatrzymać go za wszelką cenę, Kahn i spółka działali na niekorzyść nie tylko Bayernu, ale całej Bundesligi. Na odejściu "Lewego" cierpi prestiż klubu i rozgrywek. Nie chodzi tylko o to, że Polak wyprawiał na niemieckich boiskach cuda niewidziane od 50 lat.

Robert Lewandowski zapewnił Bundeslidze prestiż, jakiej ta nie miała od dekad
Robert Lewandowski zapewnił Bundeslidze prestiż, jakiej ta nie miała od dekad

Lewandowski jest pierwszym od ćwierć wieku Piłkarzem Roku grającym w niemieckiej ekstraklasie. A sam Bayern na zawodnika o takim statusie czekał cztery długie dekady, od ostatniego triumfu Karla-Heinza Rummeniggego (1981). Ile Niemcy będą czekali teraz?

Owszem, monachijczycy nie po raz pierwszy tracą "urzędującego" najlepszego piłkarza świata. W maju 1977 roku, kilka miesięcy po odebraniu Złotej Piłki 1976, Bayern na New York Cosmos zamienił Franz Beckenbauer. Cesarz udał się jednak do USA na zasłużoną, choć przedwczesną emeryturę. Tymczasem Lewandowski jest w sile wieku, przebija kolejne szklane sufity i ciągle wydaje się, że najlepsze dopiero przed nim.

Laureaci Złotej Piłki "France Football" albo plebiscytu FIFA w ogóle bardzo rzadko zmieniają kluby. W ponad 60-letniej historii wyborów najlepszego piłkarza świata zdarzyło się to tylko ośmiokrotnie, a w XXI wieku raptem trzy razy.

Laureaci plebiscytów "France Football" i FIFA, którzy zmienili klub jako Piłkarze Roku:

PiłkarzZDoRok
Franz Beckenbauer Bayern Monachium New York Cosmos 1977
Jean-Pierre Papin Olympique Marsylia AC Milan 1992
Lothar Matthaeus Inter Mediolan Bayern Monachium 1992
Romario FC Barcelona Flamengo Rio de Janeiro 1995
Ronaldo FC Barcelona Inter Mediolan 1997
Zinedine Zidane Juventus FC Real Madryt 2001
Cristiano Ronaldo Manchester United Real Madryt 2009
Cristiano Ronaldo Real Madryt Juventus FC 2018

Odejście Lewandowskiego z Bayernu jest przesądzone. Po upokorzeniu ze strony władz klubu, kapitan Biało-Czerwonych nie zmieni już zdania. Kwestią otwartą pozostaje to, czy wyprowadzi się z Monachium tego lata, czy za rok. A Bayern po prostu nie ma go kim zastąpić.

Walkę o Haalanda przegrał z Man City, a Kyliana Mbappe z PSG nie udało się wyrwać nawet Realowi Madryt. Bez względu na to, kto zajmie miejsce Polaka w ataku Bayernu, wszystkich w Monachium czeka brutalne zderzenie z rzeczywistością "po Lewandowskim".

Jedna nierozsądna decyzja władz Bayernu może spowodować niekorzystny efekt domina, który zburzy monachijskie imperium. Czy bez Lewandowskiego Bayern będzie w stanie utrzymać panowanie w Bundeslidze?

Maciej Kmita, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: