Michniewicz skomentował sytuację Lewandowskiego. "Im szybciej, tym lepiej"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

Robert Lewandowski robi wszystko, by odejść z Bayernu Monachium. - Im wcześniej się to wyjaśni, tym lepiej będzie dla Roberta. Będzie miał czystą głowę, będzie mógł się skoncentrować na pracy - podkreślił Czesław Michniewicz.

Przed reprezentacją Polski bardzo intensywny czas. W czerwcu podopieczni Czesława Michniewicza rozegrają cztery spotkania w ramach Ligi Narodów UEFA, już w najbliższą środę powalczą o zwycięstwo z Walią.

Selekcjoner i Robert Lewandowski odpowiadali na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej. Kapitan kadry powiedział wprost, że jego przygoda z Bayernem Monachium dobiegła końca. Napastnik wzbudza zainteresowanie Barcelony. Jego przyszłość nie spędza snu z powiek Michniewiczowi.

- Ja bym widział Roberta w Liverpoolu. Jestem kibicem Liverpoolu. Niestety, ostatnio nam nie idzie. Ja się nie martwię o Roberta, bo wiem, że gra dziś w fantastycznym klubie. Tworzył historię całej Bundesligi, tworzył historię Bayernu. Jeśli będzie musiał zostać, bo na to wygląda, jeśli Bayern wykorzysta ten rok kontraktu, to będzie grał. Jestem przekonany, że niezależnie czy to będzie Barcelona czy inne kluby, bo nie wiemy do końca co się wydarzy, to będzie grał w wielkim klubie - przekonywał 52-latek.

ZOBACZ WIDEO: Jak czytać grę Bayernu? Wiemy, o co chodzi prezesom mistrza Niemiec

Zdobywca Złotego Buta będzie regularnie grał bez względu na okoliczności. - Często zawodnik zmienia klub i nie jest do końca pewny, czy będzie grał, bo jest rywalizacja. Robert obojętnie gdzie nie pójdzie, do jakiego klubu, będzie grał. Im wcześniej się to wyjaśni, tym lepiej będzie dla Roberta. Będzie miał czystą głowę, będzie mógł się skoncentrować na pracy. Do mistrzostw jest dużo czasu. Jestem przekonany, że taki nowy bodziec w postaci zmiany klubu, zmiany ligi, zmiany otoczenia, tylko korzystnie wpłynie na Roberta i będzie mógł realizować swoje marzenia. Wiemy, że jego marzeniem jest, by zdobyć mistrzostwo z reprezentacją i Złotą Piłkę, także spełniamy marzenia - żartował trener.

Michniewicz zdradził, że Lewandowski wystąpi przeciwko Walii. - To też jest sygnał dla kibiców, bo wielu zastanawia się, czy przyjść na to spotkanie. Ostatnio byłem we Wrocławiu, sprawdzałem stan boisk i wielu mówiło, że Robert kilka razy we Wrocławiu był, ale nigdy nie gra. Zapraszam serdecznie, Robert na pewno zagra od początku. Myślę, że za chwilę biletów już nie będzie - mówił.

Wiele wskazuje na to, że Adam Buksa zagra w parze z graczem Bayernu. - Rozmawiałem z Adamem może tydzień temu. Próbowaliśmy przekonać trenera Bruce'a Arenę, żeby go troszeczkę wcześniej zwolnił, bo wiadomo, że odległości są duże. Zastanawialiśmy się właśnie, w jakim ustawieniu zagrać. Adam jest w dobrej dyspozycji. Patrząc na naszych napastników, to Roberta w to nie wliczam, ale Arek miał troszeczkę problemów z grą, miał trochę kontuzji. Krzysiek Piątek też w ostatnim czasie mniej grał. Karol Świderski grał w Stanach, ale też był zajęty teraz, w sobotę miał ceremonię weselną, także miał koncentrację może nie stuprocentową. Adaś wszystko gra. Zbiera dobre recenzje, teraz zmienił klub. Na pewno jest na fali wznoszącej, jest w dobrym momencie. Zobaczymy, czy od początku, może w trakcie meczu, ale jest duża szansa, że wystąpi obok Roberta - przyznał.

Przemysław Płacheta również stanął na ślubnym kobiercu. - Obaj usiądą na trybunach, żeby doszli do siebie - Michniewicz kolejny raz rozbawił zgromadzonych dziennikarzy.

- Mamy troszeczkę problemów już na starcie. Kilku zawodników nie będzie brało udziału od początku zgrupowania. Matty Cash dzisiaj po przylocie będzie przechodził badanie. Podobnie Arek Milik nie weźmie udziału w treningu. Krystian Bielik będzie brał tylko w pierwszej części udział w treningu. Nie będzie na dzisiejszych zajęciach Sebastiana Szymańskiego, który wieczorem skończył mecz finałowy w Pucharze Rosji i lada moment będzie. Kamil Jóźwiak doleci bezpośrednio ze Stanów do Wrocławia. Będzie dopiero we wtorek u nas na kolacji. W środę do dyspozycji będzie 32 zawodników - potwierdził.

Michniewicz sprowadził do swojego sztabu Włocha, z którym współpracował w Legii Warszawa. - W piątek będziemy trenować w dwóch grupach. Z grupą broniącą zajęcia przeprowadzi Alessio Di Petrillo, nasz nowy trener, który został dołączony do sztabu, a później grupa zawodników ofensywnych. Będziemy starali się, by zawodnicy mądrze ten czas spędzali. Piłkarze praktycznie nie mieli urlopów. Sobota będzie dniem wolnym, spotkamy się dopiero w niedzielę po kolacji i zawodnicy będą mogli troszeczkę odsapnąć. Po meczu z Belgią będziemy mieli okazję potrenować na miejscu, później udamy się do Holandii. Jeden trening będzie poza obiektem, drugi już na obiekcie. Wrócimy niestety późno w niedzielę. Będziemy starali się, by ten skład na Belgię był optymalny. To będzie ostatni mecz, gramy u siebie w Warszawie. W przypadku Roberta czy innych zawodników może być taka sytuacja, że z Holandią zagrają w mniejszym wymiarze czasowym - tłumaczył.

Opiekun Biało-Czerwonych przetestuje czterech bramkarzy. - Mógłbym powiedzieć skład, ale mamy jeszcze dwie jednostki treningowe. Oby nic złego się nie wydarzyło. Zagramy w bardzo mocnym składzie. Mamy świadomość, że gramy u siebie. To jest ten mecz, który patrząc na ranking poszczególnych reprezentacji, jesteśmy najniżej, ale to nie ma znaczenia, tym się nie przejmujemy. Musimy zrobić wszystko, żeby wygrać w takich meczach, jak z Walią. Będzie taka sytuacja, że może zagrać nawet dwóch debiutantów, ale skład reprezentacji będą stanowić doświadczeni piłkarze, jak w meczu ze Szwecją. Jest dużo w tym prawdy, ale Wojtek dowie się pierwszy, kto gra. Nie chcę, żeby się z konferencji dowiadywał. Z Wojtkiem rozmawiałem wcześniej. Wojtek na pewno zagra z Belgią na Stadionie Narodowym. Zobaczymy, być może jeszcze w którymś spotkaniu, bo Bartek Drągowski przyjechał z lekką kontuzją kostki. Kamil Grabara jest w dobrej dyspozycji, podobnie jak Łukasz Skorupski. Kwestia zdrowia tylko, jeśli chodzi o Bartka Drągowskiego - kontynuował.

- Dla wszystkich są drzwi otwarte. Jest kilku zawodników kontuzjowanych, który nie było na poprzednim zgrupowaniu, a wcześniej grali w reprezentacji. Przykładem jest Paweł Dawidowicz. Przed nikim nie zamykamy drogi. Jest Bartek Kapustka, na którego też liczę i mam nadzieję, że wróci do optymalnej decyzji. Oczywiście to będzie trzon. Myślę, że skupimy się na tych, którzy są Już wcześniej patrzyliśmy na Kubę Kiwiora. Byłem u niego w lutym, później jeszcze patrzyłem na jego spotkania. Regularnie gra w Serie A. Nie powoływaliśmy go, bo grał w młodzieżówce. Pestka i Kiwior mają jedną wspólną cechę. To są dwaj zawodnicy lewonożni, których szukamy cały czas. Stąd pomysł, żeby przyjechali na zgrupowanie i żeby popatrzeć na nich na tle tych zawodników z poziomu europejskiego. Zobaczymy, czy w treningu będą się szybko adoptować. Jeśli będzie okazja, to obydwaj mają szanse zadebiutować - powiedział.

- Mijają już cztery miesiące, odkąd pan został trenerem - zagaił dziennikarz. - I efektów nie widać - skwitował z uśmiechem Michniewicz. - Ujęła mnie otwartość wszystkich zawodników, taka szczera rozmowa, chęć zrobienia, wszystkiego, żeby pojechać na mistrzostwa. To się czuło w rozmowach z zawodnikami, ale też na zgrupowaniu. Widziałem olbrzymią koncentrację już przed meczem ze Szkocją, chociaż może ten mecz zagraliśmy nie do końca tak, jak chcieliśmy. Przed Szwecją czuło się, że możemy zrobić coś wielkiego. Po tym, jak wylosowano baraże, mieliśmy grać z Rosją, później ze zwycięzcą Czechy - Szwecja, to droga wydawała się długa i karkołomna. Jeden mecz decydował, czy pojedziemy na mistrzostwa. Olbrzymi szacunek dla wszystkich reprezentantów, że to wszystko zagrało. Dzisiaj to już historia - uzupełnił.

Polacy chcą napisać historię w Katarze. - Otworzyliśmy sobie furtkę do tego, żeby powalczyć o nasze marzenia, czyli zagrać na mistrzostwach najlepiej, jak potrafimy. Robert pewnie nie pamięta turnieju w Hiszpanii w 1982 roku, ja pamiętam ten brązowy medal za kadencji pana trenera Piechniczka. Życzyłbym sobie, żebyśmy też spełniali marzenia i nie stawiali sobie ograniczeń. Idą na koszykówkę we Wrocławiu zaczepił mnie mały chłopiec i pyta: panie trenerze, będziemy mistrzem świata? Ja mówię: będziecie. Jest dużo pozytywnych emocji. Dzisiaj jest nowe rozdanie, mamy cztery mecze przed sobą i musimy zrobić wszystko, żeby atmosfera wokół była jak najlepsza. Teraz kibice będą nas rozliczać - może to złe słowo, ale będą oczekiwać od nas dobrej postawy. Przez trudny czas, kiedy ligi się kończyły, zawodnicy pracowali nad tym, by być w optymalnej dyspozycji - nadmienił Michniewicz.

Czytaj także:
Oficjalnie: PZPN zyskał sponsora strategicznego. Najwyższa umowa w historii
Klub polskiego biznesmena zainteresowany Milikiem. Dojdzie do konkretów?

Źródło artykułu: